Kazanie wygłoszone w 6 niedzielę zwykłą
Ta Ewangelia dzisiaj jak nie jest wstrząsająca dla nas, to może to znaczyć, że albo mamy już serca z kamienia, albo zatraciliśmy już poczucie grzechu... Nie wiem czy wy dobrze słuchaliście dzisiaj… my uważamy, że grzechy
ciężkie to jakieś tam morderstwo, zdrada itd. Jezus dziś nam mówi o czymś
niewyobrażalnym. Mówi, że jak się gniewasz to masz grzech ciężki, jak
pożądliwie popatrzysz na kobietę to masz grzech ciężki, jak przysięgasz….
Wszystko to jest opieczętowane karą ognia w piekle… Przerażające. Sam długo
miałem problem z tą Ewangelią dopóki nie zacząłem inaczej myśleć o Jezusie….
Dziś właśnie chciałem wam opowiedzieć o Jezusie, który jest
przepiękny i ma najczystsze spojrzenie na świecie. Cały problem tej Ewangelii
polega na tym, że my Boga traktujemy nieraz jak wroga. Że On nam dał te
wszystkie przykazania po to by nas uciemiężyć, myślimy, że On nam chce coś
zabrać, ograniczyć nas… Bóg kochani nie jest naszym wrogiem!!! Jest naszym
przyjacielem a jego przykazania są radami dobrego przyjaciela.
Nie inaczej było w chwili kiedy Jezus stanął przed ludźmi i
wypowiedział te słowa, które dziś słyszeliśmy. Co wy myślicie? Że On tam stanął
przed tymi ludźmi i pomyślał sobie: Ale im doładuje teraz! Dowalę im takie
przykazania, tak je wyśrubuje, żeby leżeli i kwiczeli ze strachu. Pokaże jaki
to ja jestem Bóg i dam im coś czemu nie będą mogli sprostać. Tam myślicie? Tak
to mogą myśleć ludzie, którzy w Jezusie widzą wroga. Zobaczmy w Nim dziś
naszego przyjaciela.
Wiecie… myślę, że
Jezus stojąc tam przed tymi ludźmi wcale nie widział w nich grzeszników. On
taki nie jest. Bóg nie widzi grzechów! Ma najczystsze i najbardziej wspaniałe
spojrzenie na świecie. To my wszędzie widzimy grzech, brud, zło i próbujemy te
cechy przypisać Bogu…. Myślimy, że On patrzy jak my… Nie! On jest zupełnie inny. On stanął tam i
wiedział, że ten facet czy kobieta ma problemy np. z czystością i powiedział,
że tego nie wolno, ale nie po to, żeby im dołożyć ale po to, żeby im pokazać,
że dadzą radę tak żyć! Że mogą być czyści, że mogą się nie zabijać, że mogą się
nie wyzywać…
Spróbujcie oczyma wyobraźni zobaczyć Jezusa, który tym
pięknym spojrzeniem patrzy i mówi: wiem, że te przykazania mogą Ci się wydawać
ciężkie, że się może ich boisz… ale dasz radę!!! Uwierz w siebie! Możesz być
dobry! Możesz przebaczać! Możesz żyć w czystości…! Możesz wszystko!
Cała ta scena przypomina to co jest opisane w Księdze Hioba.
Diabeł widział i widzi w ludziach to co złe i podłe. Bóg widzi w nas piękno.
Diabeł myślał, że Hiob się zbuntuje jak go nieszczęścia spotkają, że będzie
bluźnił, że będzie grzeszył i Boga znienawidzi. Bóg w Hioba wierzył. Patrzył na
niego jak na potencjalnego świętego. Wierzył, że da radę, że zniesie nawet
najgorsze chwile… Bóg wierzy w człowieka. Wierzy, że nawet z najgorszego
grzesznika i słabego i upodlonego człowieka może być piękna perła.
Bóg jest jak taki
mechanik, który patrzy na zepsute auto i myśli – ale będzie fajna robota… Tu
podszpachluje, tu poklepie, tu nowa część i będzie super samochód. Bóg tak
patrzy na nas. My mówimy o Jaśku z pod sklepu: ale pijak, złodziej, brudas. Bóg
mówi: tu go podklepie, tu przyszpachluje i będzie cud Jasiek!
Mam takiego znajomego, który zbiera stare motocykle. Gdzie
jakieś widzi – wszystko kupuje, przynosi do domu… On ogólnie wyznaje taką
teorie: Nie ma takiego złomu co się nie przyda koło domu… Bóg jest taki sam…
Bóg też tę teorię wyznaje. I może się wydawać, że my grzeszni ludzie to taki
złom jesteśmy… podziurawieni przez grzechy, popsute serca, poranione dusze….
Bóg mówi: Biorę to! Nie ma takiego złomu co się nie przyda w moim domu! Bóg
chce naszego dobra! Chce nas naprawiać! Chce leczyć! Prawda jest taka, że to my
często tego nie chcemy bo nie wierzymy, że On może być aż tak dobry…. Myślimy
sobie: Ja? Taki grzesznik? Taki złom? Mam być tak kochany przez Niego? I
odpuszczamy…
Kiedyś przeprowadzono takie eksperyment: Mężczyzna miał stworzyć
kobietę idealną. Poskładać sobie taką kobietę. I tak sobie wybierał a na
komputerze powstawała idealna kobieta. No podobały mu się blondynki więc miała
włosy blond, długie nogi, jasne oczy, piękne dłonie, talia osy itd… I złożyli
taką kobietę i wcale ideał nie wyszedł – wyszła jakaś pokraka… Nie ma idealnych
ludzi! Nam się myli bycie idealnym z byciem świętym! Święty to nie ktoś
idealny. Święty to grzesznik, który pozwala, żeby Bóg nad nim popracował, żeby
go upiększył…
Cały sens dzisiejszej Ewangelii jest taki, żeby zobaczyć
Boga, który daje przykazania – nieraz trudne w naszym odczuciu – ale daje je po
to by nas naprawiać, by nas leczyć! Bo On w nas widzi piękno! Widzi dobro! Jego
przykazania są radami dobrego przyjaciela! Cała trudność dzisiejszego świata
nie polega na tym, że ludzie w Boga nie wierzą… trudność polega na tym, że
ludzie nie wierzą Bogu! Że my myślimy, że On nas chce ograniczyć, zabrać
szczęście… Nie kochani!!! Zrozumcie to! On jest dobry! On nas kocha! On chce
byśmy żyli! Wie, żeśmy są biedakami… jak stare popsute auto… ale on w nas widzi
potencjał! Jedno Jego słowo, które przyjmiemy do serca może nas uratować.
Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń