O chłopie oderwanym od pługa

       
Po zmartwychwstaniu Jezus przebywał z uczniami 40 dni. Później było jeszcze wniebowstąpienie i zesłanie Ducha Świętego… Ewangelie, która dziś została odczytana pokazuje nam Jezusa, który się już powoli żegna. Pakuje walizki. Zamyka ostanie sprawy, porządkuje… jak człowiek przed wyjazdem, przed zmianą miejsca zamieszkania… Księża się tak czują bo często zmieniamy parafie… Trzeba wszystko pozamykać, oddać klucze, pożegnać się. Jezus jest dziś w Ewangelii właśnie taki. Daje ostatnie wskazówki, udziela rad, mówi im: To ja chłopaki idę na przód, pójdę pierwszy, przygotuje wam mieszkania. Ogarnę tam w niebie wszystko, nawlekę pościel, zapalę w kominku i wy przyjdziecie do mnie jak będziecie gotowi
Pójdę pierwszy, a wy później stawiajcie stopy w ślady moich stóp i dojdziecie… Bo ja jestem Drogą…
I odszedł Jezus. Wstąpił do nieba, a my? A my nie bardzo tą drogą umiemy iść. Nie bardzo potrafimy znaleźć ślady stóp Jezusa… nie bardzo chcemy Go naśladować… Wiele spraw nas tutaj trzyma. Cały czas jest coś ważniejszego.. Żyjemy jakbyśmy myśleli, że nie czeka nas ta droga, którą Jezus przeszedł… droga do drugiego świata. Nie chcemy porządkować swoich spraw, żyjemy jakbyśmy mieli nie umrzeć. Wybieramy jakieś boczne ścieżki, tajemne przejścia… ciemne drogi… na których nie ma stóp Jezusa…
Jest w Starym Testamencie opisana historia chłopa oderwanego od pługa. To historia Elizeusza. Elizeusz orze pole. Pług ciągnie 12 par wołów. Ojcowie Kościoła tłumaczyli, że te 12 par wołów i ten pług to symbol przywiązania do tego świata, zniewoleń. Tego co złe. Elizeusz trzyma się usilnie tego pługa i idzie za swoimi zniewoleniami. Zarył go w ziemię i trzyma się usilnie tego światowe, co ziemskie. Ciągną go te woły I Elizeusz zapomina, że to nie jedyny kierunek w życiu… że jest jeszcze niebo. Idzie jakąś drogą grzechów, drogą, która nie prowadzi go do niczego, nie prowadzi do Boga. I pojawia się prorok Eliasz. Podchodzi do niego, rzuca swój płaszcz na Elizeusza i mówi do niego: Zostaw to!!! Zostaw ten pług. Zostaw też ojca i matkę i chodź ze mną. I on idzie.
Zauważcie co zostawia: Zostawia to co złe, czyli te woły. Ale zostawia też to co dobre – ojca i matkę. I pierwszy wniosek: Bóg chce nas wprowadzać na nową drogę. Odciąga nas nieraz na siłę od naszego pługa… od drogi na którą weszliśmy, ale która nas do nieba nie prowadzi. Posyła nam nieraz ludzi, daje znaki… Mówi nam nieraz w sumieniu: to nie dla Ciebie! Zostaw ten nałóg! Zostaw jakiegoś człowieka, który cię w dół ciągnie, zostaw jakieś hobby a zajmij się czymś innym, zostaw Internet, zostaw pogoń za pieniądzem… zostaw te woły!
Ileż to razy np. matka do syna mówi: nie rób tego, to złe… nie pij, nie kradnij. Bóg nas tak kocha, jak matka przestrzegająca swoje dziecko… On nas tak kocha, że odrywa nas od pługa i tych wołów, które nas ciągną w złym kierunku. Pomyśl: Co jest tym pługiem i tymi wołami w twoim życiu, które musisz zostawić…? Które cię ciągną w złą stronę. Bóg tak bardzo chce byśmy doszli za Jezusem do nieba… do tych mieszkań, które nam tam Jezus przygotował. One są nasze… Czekają tam na nas… Tylko oporni jesteśmy w szukaniu drogi…
Jak ludzie potrafią być nieraz zacięci w tym co robią, zacięci w błądzeniu, w plątaniu się po manowcach…  Wszyscy wokół im mówią, że żle robią, a ci i tak nie reagują… Można być święcie przekonanym, że się robi dobre rzeczy i iść w zaparte za tymi pługami, a okazuje się później, że nas to do ruiny doprowadziło… I tak spotyka się ludzi w podeszłym wieku, którzy u kresy swoich dni dochodzą do wniosku, że przegrali swoje życie! Że nie chodzili ścieżkami wytyczonymi przez Jezusa, tylko po manowcach, po wertepach... i do niczego nie doszli! Dobra rada: Jeśli nie chcesz niczego żałować u końca swoich dni, to niczego nie żałuj na koniec dnia. Jeśli zasypiasz wieczorem spokojnie, to możesz być pewny, że równie spokojnie będziesz odchodzić na tamten świat...
Dlatego kochani słuchajcie głosu Boga!!! On do każdego z was w sumieniu mówi, co macie robić, jaką drogą iść!!! Stawia nam ludzi, którzy też nam czasem zwrócą uwagę, że żle robimy… dał nam Pismo, które wspaniale udziela wskazówek… Tylko... jeśli człowiek wpada w taką pychę, że myśli iż wie wszystko najlepiej, nie chce nikogo słuchać, jest najmądrzejszy na świecie to bardzo zły znak. To znaczy, że diabeł go już złapał… Jak diabeł chce kogoś zabrać dla siebie to odcina tego człowieka od innych ludzi, od Boga.. wbija człowieka we wszechogarniającą pychę, w myślenie, że przecież „ja” wiem najlepiej… wtedy taki człowiek jest pozbawiony innego światła, które może rzucić blask na jego życie… ma tylko swoje światło i swój blask … i jest święcie przekonany, że wszystko jest ok, że idzie w dobrą stronę…
Święty Paweł był przekonany, że dobrze robi jadąc do Damaszku żeby zabijać tam ludzi. Był przekonany! Nikt go nie mógł powstrzymać! Myślał, że robi dobrze! Musiał go dopiero Bóg rzucić na ziemię i oślepić, żeby się opamiętał!
To co chciałbym żeby w tobie zostało po tym kazaniu to pytania: Od jakiego pługa musi mnie Bóg oderwać? Czy na pewno droga, którą idę to droga do nieba? To na pewno szlak wytyczony przez Jezusa? Czy stawiasz stopy w ślady pozostawione przez Jezusa czy przez diabła… Kogo słuchasz w życiu? Tylko siebie? Sądząc, że wiesz sam najlepiej? Czy może powinieneś posłuchać rady jakiegoś człowieka… albo Boga, który mówi w sumieniu do Ciebie, Pisma świętego…
Niebo na nas czeka. Droga, którą aktualnie idziesz to droga do nieba?

Komentarze