Tchnienie Matki



Jest coś przedziwnego w tym, że doskonale wiemy, czujemy i wierzymy jak wielka jest rola Maryi w historii zbawienia a zarazem tak niewiele jest o Niej na kartach Pisma Świętego. Mimo, że Kościół doskonale przeczuwa jej wielką rolę i widać to w liturgii. Całe miesiące Jej oddaje: Maj, Październik, Grudzień, każda sobota miesiąca, mnóstwo świąt i uroczystości Maryjnych, setki Kościołów dedykowanych Matce Bożej… A na kartach Pisma Świętego zaledwie parę stron gdyby wszystko zebrać całość…
Po co o tym mówię? Bo jak możemy nazywać Maryję Matką nas - Kościoła - skoro o Niej tak niewiele wiemy. W prawie całej Polsce dzieci rozważają na roratach historię Matki - Królowej Polski... Skąd ten tytuł? Ten tytuł jest nierozerwalnie związany ze Zesłaniem Duch Świętego. Kościół ro­dzi się w dniu zesłania Ducha Świętego. Do tego mo­mentu wprawdzie istnieje, począwszy od krzyża, od  objawień Jezusa Zmartwychwstałego, ale jest to istnienie podob­ne do życia dziecka w łonie matki. Kościół jak dziecko w brzuchu matki Jest niesamodziel­ny, ukryty, "nie oddycha", jest żywiony czyimś oddechem, czeka na własne tchnie­nie Ducha... Czeka na Zapach Miłości Boga – jak nazywa Ducha Świętego św. Jan od krzyża.
Chyba wszyscy znamy takie chwile bezdechu… Że czasem mogliśmy w życiu czuć się jak apostołowie w Wieczerniku… Że wszyscy przeżyliśmy w swoim życiu jakiś trudniejszy czas… Że wolelibyśmy się schować przed całym światem, albo czuliśmy, że świat nie chce nas znać. To te wszystkie nasze kryzysy, depresje, to te chwile kiedy dają o sobie znać różne zranienia, lęki, to chwile kiedy jest się przygniecionym przez grzech… W takich momentach każdy z nas wypatruje jakiejś pomocy. Nikt normalny nie chce trwać w takim stanie.  Szukamy po omacku wyciągniętej w naszą stronę ręki, czekamy na jakiś ożywczy oddech który by nas przywrócił do życia… I Bóg nam takich ludzi posyła… Często taką osobą jest kapłan który nas dźwiga w sakramencie pokuty, jest to jakiś przyjaciel… sam Bóg…
Jest u Ezechiela taki piękny obraz. Oto Ezechiel znajduje się w dolinie pełnej kości, suchych kości. W tej prorockiej wizji Bóg każe mu modlić się nad nimi.  Ezechiel więc obchodzi całą dolinę i mówi w imię Boga by kości oblekły się w ścięgna, skórę a wreszcie by otrzymały ducha..! Powstał szum i trzask, Bóg wlał swego Ducha w te wyschnięte kości i oto w dolinie już znajdowali się ludzie. Mnie ten obraz zawsze na myśl przywodził Wieczernik…W wieczerniku to same wyschnięte kości były… jedyną żywa istotą była tam Maryja – Ona w Apostołach podtrzymywała resztki życia, przygotowywała ich na ożywczego ducha, który te kości znów przyoblecze w ciało, w serce, w moc z wysoka…
Papież Franciszek w jednym ze swoich kazań mówił, że odprawiali tam Apostołowie z Maryją swoje pierwsze rekolekcje… rekolekcje które miały ich przygotować na ten „Zapach Miłości Boga” na Ducha Świętego… Nie wiem... nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak takie rekolekcje z Matką Bożą wyglądały… jaką moc musiały mieć Jej Słowa, jak napełniały pokojem… Dlatego od wieków nazywamy ją Matką Kościoła – bo w Wieczerników Maryja zatroszczyła się o Apostołów – wystraszonych z obawy przed Żydami, bez oddechu, bez życia w sobie… Ona przygotowała te wyschnięte kości na Ducha Świętego…
Tym bardziej jest to wszystko zadziwiające że Ewangelista Łukasz opisując Wieczernik wymienia Maryję na końcu… jak zwykle chciało by się powiedzieć… Jak zwykle nie widoczna, w ostatnim rzędzie… A zrobiła tam całą robotę… przygotowała uczniów na wylanie Ducha Świętego… To dzięki niej później stali się tak odważni, z taką mocą głosili Słowo Boże…
A czy nie jest to prawda uniwersalna? Że największych dzieł w Kościele dokonywali ludzie niepozorni? Doświadczenie wieków mówi że prawdziwa przemiana w świecie i w Kościele dokonywała się i dokonuje przez ludzi cichych, ukrytych, ale płonących prawdziwym ogniem… Nigdy nie odkryjemy do końca czy naszą zasługą będzie, że ktoś się np. nawróci... czy to przez nasz aktywizm zrodzą się piękne owoce nawrócenia nie wierzących czy raczej będzie to dzięki kilku siostrom  z zakonu klauzurowego, które płoną Ogniem Ducha Świętego i już wyjednały dawno u Boga to, o co my tak usilnie zabiegamy przez rozmaite akcje, wydarzenia…
Maryja Matka Kościoła – ukryta tam gdzieś w ostatnim rzędzie właśnie tego nas dziś chce nauczyć – pokornej postawy i tego, że mając w sobie Ducha Świętego – „Zapach Miłości Boga” możemy cały świat napełnić tą piękną wonią… Ona ma moc wypraszania u Boga Ducha dla nas… Jeśli czasem czujemy się jak te wyschnięte kości z wizji Ezechiela to Maryja przychodzi wraz z Duchem by nas ożywić. Dziękujmy za to Matce Bożej, dziękujmy Kościołowi – bo to przez Niego właśnie działa Duch Święty i w sakramentach ożywiana w nas to co wyschnięte i umarłe. Amen.

Komentarze