Bieda


W życiu księdza chyba najbardziej przejmujące są chwile spotkań z biedą. Szeroką rozumianą biedą. Nie mam wielkiego doświadczenia duszpasterskiego ale tego jednego chyba po trochę się uczę każdego dnia… Że bieda (moralna, duchowa, materialna) jest czymś przejmującym w naszych czasach. Ksiądz w swoim życiu jak mało kto spotyka całe rzesze nowych ludzi i to co dla mnie najcenniejsze to te krótkie spojrzenia, wgląd w czyjeś życie, sytuacje, pokomplikowane życia… Jest oczywiście wiele dobra, uśmiechów, życzliwości, ale chciałem się czymś innym podzielić…

Mając świadomość swojej własnej nędzy próbuję odnaleźć jakieś drogi dotarcia do ludzi. I dochodzę do wniosku, że tym co może dziś ludzi łączyć to właśnie te trudne doświadczenia i bolesne chwile. Owszem – można rozmowy międzyludzkie ograniczyć do pustosłowia, mówienia o niczym, do wymalowanych uśmiechów i słodkich słów. Ale po takim spotkaniu człowiek wychodzi taki sam… albo jeszcze bardziej pusty. Natomiast te rozmowy, te spotkania gdzie mówi się o swoich najbardziej bolesnych wspomnieniach, o trudnych doświadczeniach, o zranieniach, o grzechach co wszystko niszczą – te spotkania są najpiękniejsze…

Bo okazuje się, że to jest najbardziej prawdziwa płaszczyzna na której może się spotkać dwóch ludzi i nawiązać ze sobą relację. Nie górnolotne słowa i udawanie, ale szczerość i proste wylanie z serca tego co się czuje i przeżywa.

I nie piszę tego z myślą, że trzeba tak rozmawiać tylko z księdzem. Nie. Myślę teraz o tym, że każdy musi mieć w swoim życiu takich ludzi, którym może wszystko powiedzieć, przed którymi może wylać całą swoją duszę. Jeśli to czytasz i wiesz, że masz kogoś takiego to bardzo Bogu za to podziękuj. Bo to znaczy, że z tymi kilkoma czy jedną osobą żyjesz w prawdziwie. Że masz choć jedną osobę przed którą nie musisz niczego udawać.

Przedziwne jest to, jak nas Bóg stworzył. Że prawdziwą przestrzenia budowania relacji jest właśnie to co w nas trudne. Może miałeś takie doświadczenie, że opowiedziałeś komuś o czymś bolesnym, trudnym a ta druga osoba poczuła, że też chce coś z siebie wyrzucić. Te momenty są czasem fundamentem wspaniałych przyjaźni, małżeństw…

Gdy patrzy się na Jezusa to widać jak wielkim nędznikiem był od dziecka. Był zwyczaj, że po urodzeniu chłopca rodzice musieli zaprowadzić go do świątyni i ofiarować baranka. Jeśli jednak byli biedni to składali gołębia… ale to już musiała być bieda niewyobrażalna. Jezus był biedakiem nad biedakami… rodzice przecież złożyli gołąbka w ofierze… Gdy wyruszył w świat głosić Ewangelię to stał się dodatkowo bezdomnym… Taka nędza…

Ale… ale może tak miało być. Może takie życie w ubóstwie Jezusa sprawiło, że był On kimś autentycznym. Że jak stanął przed chorymi, bezdomnymi, odrzuconymi to oni się przed Nim otwierali bo wiedzieli, że On jest taki sam…

Jakże my bardzo potrzebujemy takiej autentyczności!!! Żeby ludzie widzieli w nas (we mnie) kogoś równego sobie… Co trzeba zrobić? Trzeba zaakceptować w sobie tę nędzę i biedę. Muszę uznać przed samym sobą, że jestem słaby, grzeszny… biedny duchowo. Gdy to uznam to staję przed drugim człowiekiem w innej pozycji. Nie patrzę na niego z góry… Patrzę na niego z tego samego poziomu – poziomu biedaka…

To co nas upodabnia do Chrystusa to nasze rany. Nie jesteśmy do Niego podobni przecież przez to, że czynimy cuda, jesteśmy tak dobrzy, że tak pięknie jak On mówimy o Bogu… Nie, nie jesteśmy w tym podobni do Chrystusa. Ale jesteśmy podobni do Niego w tym, że mamy rany, że cierpmy jak On cierpiał… Jesteśmy w naszych ranach i bólach podobni do Boga!!! Więcej – w naszych ranach i biedzie jesteśmy podobni do siebie nawzajem… Każdy z nas przecież tego doświadcza… tylko… tylko tak często udajemy kogoś innego.. Przyklejamy sztuczne uśmiech do twarzy, udajemy silnych i mocnych… nieskazitelnych…. No dajże już sobie spokój z tym… bądź prawdziwy… przed Nim i przed innymi. Daj swoją duszę komuś. Znajdź przyjaciela. Powiedz mu o wszystkim. Pogadaj szczerze z żoną… bratem… To Cię oczyści i uwolni. To da Ci wolność. Poczujesz, że nie jesteś sam ze swoją nędzą… Dowiesz się, że inni też tak przeżywają swoje życie jak ty… Upodobnisz się wreszcie do Chrystusa…


Komentarze