Chrzest
Pański - kazanie wygłoszone w Kościele pw NMP Królowej Polski w Stróżach
W Boże narodzenie,
jeśli ktoś był wtedy w Kościele, mówiłem o tym, że tak jak było w życiu Jezusa,
że pojawił się Herod, który chciał Go zabić, tak samo będzie w naszym życiu…
Nie wiem jak przeżyliście te święta. Czy czujecie, że w waszych sercach narodził
się Bóg… Nie wiem.. Natomiast dziś kiedy kończy się okres Narodzenia Pańskiego
warto sobie zadać pytanie czy w twoim życiu pojawił się jakiś Herod, który Boga
w Tobie zabił… Jedno pytanie: Czy jesteś dziś w stanie łaski uświęcającej?
Po co te święta są? – Żeby
zacząć wreszcie żyć Bogiem na maksa. Jeśli ci się to nie udało z jakiegoś
powodu. Jeśli jakiś Herod zabił w tobie Boga to dziś jest kolejna okazja do
tego, żeby On się w Tobie narodził. Każda sekunda twojego życia, jest dobą
chwilą do tego, żeby się nawrócić i żyć w łasce!
Na początku mszy ksiądz
przeszedł przez Kościół kropiąc wasze głowy wodą. Ten gest miał nam
przypomnieć, że zostaliśmy kiedyś ochrzczeni. Że kiedyś kapłan wylał na nasze
głowy wodę byśmy zaczęli żyć nowym życiem – życiem w Bogu i z Bogiem. Chrzest
jest sakramentem fundamentalnym to od niego zaczyna się cała nasza przygoda z
Bogiem. Jak się nad tym głębiej zastanowić to jest to coś niesamowitego!!! To
taki dar u początku naszego życia, taka szansa. Bilet wstępu do nieba… Można
się zachwycić ale i przerazić tym, że można w ciągu życia ten bilet zniszczyć,
stracić! Że można do nieba nie wejść mimo, że kiedyś otrzymało się bilet
wstępu… bo Herody, grzechy, diabeł nam to życie, ten bilet zniszczyły.
Dlaczego tak się
dzieje? Dlaczego ludzie marnują szansę na niebo, na życie w prawdziwym
szczęściu? Myślę kochani, że powód jest jeden… Myśmy Ewangelię, przykazania tak
bardzo sobie rozmiękczyli. Wiecie jak Jezus został ochrzczony? Cały się
zanurzył w wodzie. Jan Go złapał i pod wodę! Całego! Od stóp po głowę! Nas w większości polano trochę po głowie, dziś kropidłem trochę
pokropiono, żeby sobie przypomnieć o tym… Nie chodzi mi o to, że to źle… Bo to
jest tylko pewien obraz. To jak Jezus został ochrzczony a jak my pokazuje czym
się różnimy w naszej duszy… nam wystarcza nieraz w życiu takie pokropienie
wodą... tak sobie trochę będę wierzył, tak się trochę będę modlił, tak trochę
będę przestrzegał przykazań… a to trzeba przyjąć wszystko tak jak Jezus przyjął
chrzest – trzeba się w tym wszystkim zanurzyć – przemoknąć…
Ksiądz Jędrzej Kitowicz
napisał kiedyś taką książkę: „Opis obyczajów staropolskich za panowania Augusta
III”. I pisze tam ksiądz Jędrzej o tym jak wyglądał śmigus dyngus. I to
pokazuje jak my wiarę traktujemy: W zabawie stosowano kilka strategii. dystyngowani amanci oblewali panie, które obdarzali
afektem dyskretnie i delikatnie wodą różaną, albo inną ładnie pachnącą z
buteleczki, albo niewielkiej sikawki;
- swawolnicy nie zważali na maniery, oblewali kobiety zwykłą wodą z garnków, szklanic, dużych sikawek. Strumień kierowali na twarz, albo na całą postać, mocząc ją od stóp do głów.
- swawolnicy nie zważali na maniery, oblewali kobiety zwykłą wodą z garnków, szklanic, dużych sikawek. Strumień kierowali na twarz, albo na całą postać, mocząc ją od stóp do głów.
Nasz
chrześcijaństwo to jest to chrześcijaństwo z dworu… Psik, psik, ach, ach…
Przychodzimy do Kościoła, żeby nas tak tu popsikali… delikatnie, niezbyt mocno…
żeby broń Boże ksiądz coś mocniejszego nie powiedział, nie wyrzucił nie
upomniał mocno… Popsikać nasze grzechy, trochę je przypudrować… Najlepiej
różaną wodą, żeby ten smrodzik naszych grzechów nie był tak mocny…
Jezus
jest tutaj w Kościele jak takie wiejskie chłopaki – do wody! Na całego.
Przemoknąć wszystkim do głębi! Do samego serca… wymyć wszystkie grzechy!
My przez
grzech jesteśmy chorzy… chorują nasze dusze. Bóg posłał swojego syna – lekarza
– żeby nas uzdrowił. I daje ci człowieku receptę. Masz przykazania. Masz
Kościół, Eucharystię. Bóg ci mówi: Bierz to a będziesz zdrowy! A my się w tym
wszystkim nieraz no bardzo głupio zachowujemy… Jesteśmy jak człowiek co dostał
receptę od lekarza ale stwierdzamy, że to lekarstwo nie będzie dobre… że może
gorzkie będzie… więc wyciągamy składniki… I tak są tacy co wierzą ale popierają
cały przemysł śmierci jak antykoncepcja. Są tacy co wierzą ale nie chodzą do
Kościoła, są tacy co wierzą ale w domu nie dadzą żyć rodzinie… Wyciągamy
składniki z tej recepty jaką nam dał Bóg. Zażywamy takie lekarstwo i się
dziwimy że nie działa… I wtedy wielki pretensje do całego świata i do Boga… a
no bo prosiłem o coś a Bóg mi nie dał… A ty mu dajesz całego siebie? Pozwalasz,
żeby Cię zanurzył w miłości? Czy tylko tak psik, psik… ach, ach…
Widzicie
to jest ważne pytanie, bo odpowiedź na nie da ci pewność czy twoja wiara to
jest rzeczywiście wiara czy takie nie wiadomo co… od odpowiedzi na to pytanie
zależy w końcu to czy zmarnujemy ten bilet do nieba jaki otrzymaliśmy na
chrzcie czy go dobrze wykorzystamy osiągając życie wieczne.
Dostaliśmy
od Boga niesamowitą sprawę: chrzest święty. Pieczęć nam Bóg odbił na sercu.
Powiedział wtedy przy chrzcielnicy – jesteś moim dzieckiem, moim umiłowanym
synem i córką. Powiedział to Chrystusowi gdy wyszedł z wody i powiedział to
każdemu z nas. Należymy do Boga! Jesteśmy dziećmi Bożymi! Umiecie się tak
szczerze ucieszyć z tego faktu? Myśmy dziś z radości powinni skakać, że Bóg nas
tak cudownie kocha, że nas chce ocalić, że nas kocha tak bardzo, że pozwolił by
Jego ukochany Syn umarł za nas na krzyżu… To są proste rzeczy, proste radości
naszej wiary. Diabeł nie chce byśmy to zobaczyli, byśmy się cieszyli. Mówi
byśmy się decydowali na półśrodki w życiu i jakoś to będzie… Nie! Pragnij
rzeczy wielkich! Rzeczy pięknych! Jesteś w końcu umiłowaną córką i synem…
Komentarze
Prześlij komentarz