Samoloty


Wyjaśnię na początku może dlaczego taki tekst piszę… Niedługo rozpoczną się w parafiach spowiedzi wielkopostne itd. Co roku w związku z tym będzie można zauważyć  w mediach atak na kapłanów, na Kościół, będzie wyśmiewany sakrament pokuty.. Zwróćcie uwagę, że tak jest co roku. Media robią wszystko nieraz żeby odciągnąć ludzi od Chrystusa… robią to konkretni ludzie. Po co? Może po to, żeby uspokoić swoje własne sumienie… nie wiem.

Dlatego chciałem napisać pewną obronę księdza. Taki może nawet mały manifest… Wielu ludzi sobie nie zdaje sprawy jak wygląda życie księdza. Niektórzy myślą, że bycie księdzem to tylko same luksusy, samochód, pensja itd. Ileż to mitów krąży na temat kont bankowych księży, na temat ceny ich samochodu… nie będę nawet tego wymieniał. Jest to jakoś tak mocno wszczepione w nasze umysły, że ciężko to zrozumieć. Sam mam 17 letni samochód, który naprawdę nie jest wiele wart, ale jak przyjechałem kiedyś do szkoły to od razu usłyszałem z ust młodzieży: „Jaaa… ale ksiądz ma samochód…!!!” tak mocno to tkwi w umysłach ludzi, że nawet jakby ksiądz przyjechał „maluchem” to i tak niektórzy powiedzą, że „za drogi”. ;) Proszę by mnie dobrze zrozumiano… Ja nie twierdzę, że źle się kapłanom dzieje… Nie… pewnie aż za dobrze… i niektórzy na pewno przesadzają… mam tego świadomość… ale na Boga! Czy nowy samochód księdza może się stać powodem czyjegoś odejścia od Kościoła? No… rzeczywistość pokazuje, że niestety tak.

Wiele jest spraw, które mogą razić ludzkie oko patrząc na księdza. Tylko, że nam kapłanom jest naprawdę ciężko „dogodzić” ludziom… Bo ubierze ksiądz starą sutannę, mówią: «nie dba o powagę swego stanu». Ubierze nową sutannę, zapytają: «skąd on na to ma?». Jest przystojny, powiedzą: «wodzi na pokuszenie». Jest niepozor­ny, zapytają: «czy naprawdę do seminarium mogą iść tylko łamagi?». Jest na dystans, powiedzą: «oschły». Pogłaszcze dziecko po głowie, powiedzą: «oho...». Nie wie, co to ipod powiedzą: «nienowoczesny». Wie, co to ipod, stwierdzą: «niechże on raczej będzie teologiem». Mówi obszerniej, skwitują: «wodę leje». Mówi krótko, powiedzą: „znowu się nie przygotował”. Jak jest młody, powiedzą: «co taki może wiedzieć o życiu?». Jak jest stary, stwierdzą: «co on wie o życiu, taki stary, teraz są inne czasy»”.

Rozmaici są księża… Ale spróbujcie czasem zrozumieć. Popatrzmy z innej strony… Młody chłopak idzie do seminarium. Kończy je mając 25 lat. Niemal od razu jest postawiony na piedestale. Wszyscy mówią mu jaki ma być… A jaki ma być? No idealny! Żeby piękne kazania głosił, żeby zawsze był uśmiechnięty, żeby wszystkim pomagał, słuchał problemów innych i je rozwiązywał itd. A jak rzeczywistość wygląda? Że wielu sobie nie radzi z tak wielkimi wymaganiami. Ksiądz też ma problemy osobiste… rodzinne… Niewielu sobie zdaje sprawę jak wygląda życie księdza za drzwiami plebanii. Jak wielkie nieraz to dramaty. Jak wielu zmaga się z samotnością, depresję, duchowymi pokusami, poczuciem odrzucenia… No bo ten nasz katecheta to za gruby, nudne kazania mówi, nie ma poczucia humoru… itd… Są tacy, którzy myślą chyba, że ksiądz jest ze stali i nie można go niczym zranić i mówią wszystko, piszą anonimy, donoszą, rozsiewają plotki, pomówienia…

A tak się składa, że księża to przeważnie mężczyźni bardzo wrażliwi… emocjonalni, uduchowieni. I spotka się taki młody ksiądz jeden, drugi, trzeci raz z odrzuceniem, wyśmianiem… to co robi? Zaczyna powoli odpuszczać, jego serce się robi z kamienia. Zamyka się w sobie. I tak mamy rzeczywiście niektórych księży z którymi się nie da żyć… Nie przeczę! Wiem, że tacy są… Ale czy myślicie, że oni od początku swojego życia kapłańskiego tacy byli? Oschli, grubiańscy? Nie… nie byli tacy. Zadałeś sobie kiedyś pytanie co mogło wpłynąć na twojego proboszcza, że np. jest zamknięty w sobie? A może jego serce to rana na ranie? Bo się przez całe życie spotykał z wyśmiewaniem, odrzuceniem, plotkami na swój temat, niesłusznymi oskarżeniami…? I dziś jest odpychającym, sfrustrowanym anty świadectwem… odpuścił, stwierdził, że nie warto kochać ludzi, bo tylko boli i nie chce znów z nożem w plecach skończyć.

Nie chcę, tutaj nikogo bronić, ani nikogo krytykować. Wiem, że winy kleru są wielkie… że daleko nam do świętości. Że jesteśmy czasem anty przykładem... ale i wielkie są winy ludzi świeckich. Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień. Proszę tylko byście próbowali nas – kapłanów – zrozumieć. My staramy się zrozumieć was. Wyjść naprzeciw waszym problemom. Proszę: nie krytykujcie wad księdza… nie musicie też go chwalić… Bo ostatecznie nie chodzi o osobiste przymioty księdza, ale o szacunek do Jego kapłaństwa!

Najgłupszym powodem jakim może być zrezygnowanie z Kościoła, spowiedzi wielkopostnej jest ksiądz - „Nie będę się modlił bo mój ksiądz to jest taki…” Wybaczcie, ale to byłaby głupota… zamykać sobie drogę do nieba przez wady (prawdziwe lub nie) księdza. Wiem, że ktoś mógł "coś" usłyszeć przy spowiedzi, że w kancelarii został żle potraktowany. Dziś w imieniu tych wszystkich kapłanów proszę Cię o przebaczenie...

Ktoś napisał kiedyś, że księża są jak samoloty… codziennie tysiące ludzi bezpiecznie z nich korzysta i nikt o nich nie mówi, ale wystarczy, że rozbije się jeden i jest na ustach całego świata… Wielu jest wspaniałych kapłanów - zdecydowanie - bezpiecznie ludzi przewożą do nieba… są rozbitki… są… Ale spróbuj dziś zobaczyć i docenić tych co codziennie „latają”. Wzbijają się do nieba, męczą się, pracują byś ty mógł bezpiecznie wejść w ramiona Chrystusa. Niech nikt w tym czasie nie wmówi Ci, że nie potrzebujesz Boga, spowiedzi, Eucharystii bo księża mają wady i Kościół je ma. Oczywiście, że ma! Każdy – bo wszyscy jesteśmy grzesznikami… ale święty jest Chrystus… JESTEŚMY KOŚCIOŁEM CHRYSTUSA - JEGO CIAŁEM. Dajmy sobie żyć nawzajem bo razem wędrujemy do nieba... :)






Komentarze