O łodziach i kobietach

Świat dziś zabija wrażliwość. To co czułe, proste, delikatne jest zabijane przez zwierzęcą siłę tego świata. Brutalność w pewnym sensie jest nawet modna…  Okazać siłę, mieć przewagę, poniżyć, wyśmiać -  to się dziś liczy. To co bezbronne i słabe jest w tle. Bardzo głębokim tle… Ciekawe jest, że to kobiety odkryły, że Jezus zmartwychwstał… Kobiety – te wrażliwe…  Nie mężczyźni – ci twardzi. Mężczyźni – apostołowie myśleli o łódkach… Jezus umarł na krzyżu… acha… czyli nie jest jednak Bogiem, czyli  to koniec, czyli trzeba wracać do starego życia.   No i wrócili… łowią sobie rybki dalej. Bo przecież wszystko się skończyło.
Tylko Maria Magdalena tak strasznie kochała, że w nocy trzeciego dnia poszła sprawdzić czy aby na pewno nie zmartwychwstał… i… zastała kamień odsunięty od grobu… Kobieta. Ta która się w tamtych czasach nie liczyła… ta słaba, bez pozycji, bez wykształcenia (bo tylko mężczyźni mogli chodzić do szkoły)… Kobieta… Maria, Maryja… one odkryły pierwsze, że ON zmartwychwstał! Bo wierzyły! Bo tak bardzo wierzyły! Bo tak bardzo kochały! Bo one zostawiły rzeczywiście wszystko i poszły za Nim…
Apostołowie nie zostawili wszystkiego… Gdy pojawiło się niepowodzenie to wrócili do starego zajęcia… do łowienia ryb… Jezus umarł… acha… no to koniec. Czyli idziemy do starego życia…
Żeby pójść za Jezusem trzeba być naprawdę wrażliwym, wyczulonym… jak Maria Magdalena, jak Maryja matka Jezusa… one do końca kochały i do końca miały nadzieję, że ON zmartwychwstanie. I nie zawiodły się.
Jak Cię Jezu pokochać…? Jak zostawić rzeczywiście wszystko…??? Strasznie to trudne… Proszę Cię Jezu! Ucz mnie takiej wrażliwości jaką miały kobiety, które za tobą szły – Maria Magdalena i Maryja twoja Matka. One do końca w Ciebie wierzyły, nie zostawiły Cię nawet po śmierci... i się nie zawiodły…
Wrażliwość jest zabijana, deptana… a to ona pozwala spotkać Jezusa. Ten i ta, którzy szukają pokoju serca, ciszy… mogą spotkać Jezusa zmartwychwstałego. Ten i ta, którzy zostawiają wszystko bez reszty i idą za Nim mogą spotkać Jezusa. Ten i ta, którzy idą za Nim nawet wtedy kiedy to bez sensu... bo przecież On nie żyje... bo GO zabili... umarł... Ci.. ci wrażliwi... kochający do końca... do końca mający nadzieję... nie poddający się, idący na przekór wszystkiemu... Oni spotykają Zmartwychwstałego!
Apostołowie cały czas myśleli o łodziach, o łowieniu ryb… to był ich zawód… nie oddali całego serca Jezusowi i dlatego tak ciężko było im uwierzyć w zmartwychwstanie… Kobiety oddały mu całe serce, poszły by za Nim w ogień… Maryja, bo była Jego matką… Maria Magdalena, bo ją ocalił przed ukamienowaniem…
Ten i ta, którzy doświadczyli rzeczywiście dna jak Maria – prostytutka i z tego dna się odbili dzięki Niemu, mogą tak bardzo kochać…
Pomyśl co jest twoim dnem. Pomyśl czy jesteś wrażliwy, czy kochasz..? Pomyśl czy zostawiłeś wszystko żeby za Nim iść… Posłuchaj co mówi twoje serce. Co jest na pierwszym miejscu… To jest rzeczywiście ON? Czy twoje łodzie?

Komentarze

  1. Apostołowie wrócili do starego życia, a co robi Jezus? Jezus mimo to przychodzi i robi im ,,śniadanko". Taki jest właśnie Bóg, troszczy się do samego końca. Troszczy się, kiedy powracamy do życia zanim Go jeszcze znaliśmy, kiedy powracamy do naszych grzechów.Troszczy się. Bardzo jest mi bliska ta Ewangelia, ponieważ pokazuje mi, że nawet w tedy, kiedy wątpie, popadam w grzechy Bóg się dalej o mnie troszczy, kocha mnie grzesznika. Chwała Panu!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz