Nie ma na świecie człowieka i nie było, który by swojego
życia nie przeżywał jako drogi. Nie było nigdy człowieka, który by w swojej
wierze, wędrówce do Boga nie zatrzymywał się czasami, nie wracał do punktu
wyjścia, nie zaczynał od początku. W naszą drogę do Boga nieodwracalnie wpisane
są „wzloty i upadki”. Jest nasze życie pewną sinusoidą i pewnie doskonale
oddaje to ludowe porzekadło: „Raz na wozie, raz pod wozem”.
Piszę to, bo wielu dziś traci cierpliwość do siebie. Jesteśmy
pokoleniem „fast”… wszystko musi być szybko i od ręki. Młodzi od razu chcieli
by w pierwszej pracy zarabiać milion złotych miesięcznie. Rodzice chcieliby mieć
od razu idealne dzieci, wspaniały dom. Chcemy szybko załatwić sprawy w
urzędzie, szybko skończyć pracę… itd. itd… Brak nam cierpliwości. Złościmy się
na samych siebie jeśli nie dostajemy wszystkiego od razu.
Co najgorszego w tym wszystkim jest? Że takie doświadczenie
życia przenosimy na wiarę. Wielu ludzi ma wspaniałe pragnienia w sercu. Wielu
chcę być świętymi. Chcemy być dobrzy, chcemy nie mieć grzechów, pozbyć się
nałogów… Chcemy tego! Ja to wiem. Widzę coraz bardziej jako ksiądz, że wielu
ludzi ma wpisane w serce wspaniałe pragnienia! Tylko no, nie mamy dziś za grosz
cierpliwości do siebie. Chcemy być od razu święci. Od ręki. I złościmy się na
siebie jak nam nie wychodzi. Odpuszczamy jeśli popełnimy błąd. Ktoś sobie
obiecuje np. po spowiedzi, że się zmieni, że będzie lepszy. Udaje się mu przez
tydzień. Pnie się w górę… Ale przychodzi na tej drodze w górę pokusa… upadasz…
i co? I złościsz się na siebie, że ci się nie udało… Bo przecież sobie
obiecałeś, bo miało być inaczej, a tu klapa…
Spokojnie. Wrzuć na luz. Twoje życie to droga. Raz jesteś na
„fali” i serce chce się wyrwać z klatki piersiowej, bo taka radość w tobie… a
niekiedy jest inaczej… Jesteś pod „kreską” w dole… wszystko się wali… Tylko
wiesz co? Tak ma być! To jest wiara! Jeśli wiara to tylko same „cukierki”, sama
słodycz i radość, to Bóg zapłać… Potrzebujemy wbrew pozorom tych gorszych
chwil, żeby docenić jeszcze bardziej te piękne!
Potrzebujemy wszyscy cierpliwości. Cierpliwości do samych
siebie. Modlę się o nią codziennie…
Świętość nie jest doskonałością. Pogódź się z tym, że nie
będziesz nigdy idealny/a. Nie będziesz! I bardzo dobrze! Tylko to nie jest zachęta
do grzeszenia… nie… nie będziemy idealni, ale możemy nasze życie przeżywać jako
wspinaczkę. Nawet musimy! Piąć się w górę, nie poddawać! Ale też nie zrażać
porażkami, bo i one nas czegoś mogą nauczyć. Nie jesteśmy grzesznikami, którzy
czasem są czyści i święci, ale jesteśmy świętymi, którzy się brudzą. Spróbuj
tak spojrzeć na swoje życie! Że już jesteś święty! Jesteś święty bo Chrystus
Cię uświęca… Tylko no… czasem się
pobrudzisz… ale od tego jest konfesjonał. Wstajesz tam na nogi. Podnosisz się.
Zmywasz brud i dalej do przodu!
Czasem to dobrze jest się z siebie pośmiać… Jakim się jest
głuptasem… Jak to ktoś mówił: 9 błogosławieństwo: Błogosławieni, którzy umieją
śmiać z samych siebie, albowiem nigdy nie braknie im powodu do śmiechu…
Komentarze
Prześlij komentarz