Kto na ochotnika?


Zachwyca mnie ostatnio postać generała Pattona. Nie będę tu opisywał kim był – kto chce, sam poszuka ;) Bardzo kontrowersyjny facet, ale nie o tym teraz.

Słynął z mobilizowania swoich żołnierzy do walki. Przed jedną z nich miał powiedzieć do swojego podwładnego: „Nie ma siły nad serce ochotnika”. Gdy to przeczytałem, to coś mnie tknęło. Jaka mądrość jest zawarta w tych słowach! Mój „księżowski” móżdżek od razu po czymś takim szuka skojarzeń ze Słowem Bożym. No i natłok przykładów i postaci z Pisma świętego. Przykładów ludzi, którzy przymuszani nie zrobili w życiu nic wielkiego. Uschli. Od Starego Testamentu, po ostatnią Księgę Nowego Testamentu. Pełno ludzi, którzy robili Bogu „łaskę”… niby Go słuchali i szli za Jego głosem, ale nie pełnią serca… szli tak trochę, szli jak niewolnicy, bez zapału i entuzjazmu i radości… no choćby taki Judasz, co był uczniem, ale sercem był daleko… , taki Kain, co składał Bogu ofiary, ale serce miał złe i przepełnione zazdrością…

I drugie oblicze: Oblicze ochotników. Prorocy Starego Testamentu, Apostołowie… powiecie: „No tak, ale przecież oni mieli czasem wątpliwości, wahania…”. No tak mieli… I bardzo dobrze! Tylko głupi i fanatyk nie ma żadnych wątpliwości, nie pyta… Ale ochotnik jak idzie, to idzie! Jezus też to wiedział. Nie bez powodu mówił, że kto przykłada rękę do pługa, ale się ogląda wstecz, to się nie nadaje do życia wiecznego. Genialne słowa, opisujące człowieka, który po podjęciu decyzji, że robi to i tamto w swoim życiu, wraca cały czas do tego co stare. Miota się, chce zawracać z obranej drogi, analizuje, wraca co chwilę do tego co było, rozpamiętuje. Jak niewolnik przywiązany do marzeń o tym co było, albo co by było gdyby… Człowieku! Jak się do czegoś zobowiązałeś, to rób to całym sercem!

Ochotnik to człowiek o sercu gwałtownym! Nie zawraca, nie waha się! Idzie z podniesioną głową prosto do przodu! Nie ogląda się wstecz. Ochotnik ma pełno pytań w głowie, ale idzie do przodu, bo podjął taką decyzję! Jest jej wierny i chce dojść jak najdalej. I tak jest w życiu duchowym i naszej codzienności.
Duchowym: Jeśli podejmujesz decyzję, że wierzysz, to wierz jak ochotnik, nie jak niewolnik!!! A wiesz co się wtedy stanie??? Wiesz co się stanie jak bez reszty oddasz Bogu serce? Jak nie będziesz się oglądał wstecz? Ciągle marudził? Krytykował? Jak zaczniesz się solidnie modlić,? Być świadkiem? Wiesz co się stanie? Będziesz góry przenosił! I będziesz tak piękne rzeczy w życiu robił, że się to w głowie nie mieści!

 W codzienności: Jeśli nikt np. cię nie zmusił do zakładania rodziny. (a wierzę, że nie ma takich osób, bo to by było chore ;) ) to czemu ochotnym sercem nie robisz wszystkiego co w twojej mocy, żeby być jak najlepszym ojcem, matką…? Czemu ciągle się miotasz i zastanawiasz nad tym czy może z tą Kryśką z pracy, to by mi było lepiej, albo z tym Maćkiem sąsiadem, to ja bym piękniejszą rodzinę stworzyła… Nie krążą takie myśli po głowie? No krążą… tylko, że wtedy z ochotnika staje się człowiek niewolnikiem. Niewolnikiem swoich przemyśleń, złudnych marzeń i wyobrażeń.

 Chcesz być niewolnikiem? Wątpię. Nikt z nas nie chce być. A jednak często jesteśmy. Jesteśmy niewolnikami samych siebie, bo mało w nas zapału, żeby iść za tym co się postanowiło. Idą ludzie przez swoje życie jakby ich ktoś zmuszał do tego, co sami wybrali! Paradoks!
Pomyśl: Czy nie warto podjąć taką decyzję w głębi swojego serca, że od dziś robię ze wszystkich sił to, do czego się zobowiązałem? Nie ma siły nad serce ochotnika! Nic Cię wtedy nie pokona, jeśli uzmysłowisz sobie, że to co robisz, robisz dlatego, że tak kiedyś wybrałeś/aś. Chęć zmieniania, odpuszczania obranej drogi, to zwykła pokusa. Odrzuć ją! Przestań być niewolnikiem a bądź ochotnikiem!


Komentarze