Gdy w ciągu tygodnia przeczytałem czytania na
dzisiejszą niedzielę i zastanawiałem się o czym mówić, to pierwsza myśl, która
mi do głowy przyszła, którą mi Pan podpowiedział, to pokój serca.
Słowo Ewangelii które mamy jest genialne! Dla
żydów woda, morza, oceany od zawsze symbolizowały to, co najgorsze – piekło,
szatana, zło tego świata. Rybacy, którzy w tamtych czasach ruszali na jezioro
galilejskie, żeby łowić ryby czuli się jakby toczyli walkę nie tylko z
żywiołem, ale i walkę duchową. I oto dzisiaj widzimy Piotra chodzącego po tej
wodzie. Co to jest za obraz kochani dla nas? Co on symbolizuje? Piotr tam depta
całe zło tego świata, Piotr chodząc po wodzie stąpa po tym co go przerasta,
chodzi po tym czego się boi… Wyobraźcie sobie jak ciężko mu było podjąć pewnie taką
decyzję! Decyzję żeby wyjść z łodzi i spróbować zrobić coś niemożliwego,
spróbować chodzić po wodzie, spróbować zmierzyć się w sensie duchowym z samym
sobą.
To jest obraz dla nas… To jest symbol,
który pokazuje, że i my możemy podeptać całe zło naszego życia osobistego,
jeśli tylko zaufamy Jezusowi. Pomyśl bracie i siostro co jest tym morzem,
wzburzonym jeziorem w twoim życiu? Co jest największym złem? Czego najbardziej
się boisz? Lękasz? Co zaprząta cały twój umysł od rana do wieczora? Wiesz, że
możesz po tym chodzić? Że możesz być ponad to? Że nie musisz się w to zanurzać
i żyć w grzechach, ale możesz jak Piotr pokonać w sobie strach, wysiąść z łodzi
i podeptać całe zło swojego życia? Możesz… jeśli tylko zdobędziesz się na gest
zaufania Jezusowi i oddania Mu swojego życia. To jest ten symbol wyjścia z
łodzi. Zdecydujesz się kiedyś na taki krok?
Dlaczego to mówię? Bo nie ma
człowieka, który by czegoś trudnego w swoim życiu nie
przeżywał. Który by od czasu do czasu nie miał jakiejś burzy w życiu. Może
teraz ktoś z was się czuje jakby był na morzu, fale, błyskawice, deszcz… Może
ktoś z was tak ma, że tylko zło i smutek w życiu… że cały czas jest coś, co
zabiera radość… Pewnie tak jest… że macie coś takiego… grzechy, lęki, złe
relacje, nałogi, nie pogodzenie się z sobą itd., jakiś konflikt z kimś… to
wszystko zabiera nam pokój serca. To wszystko zabiera całą radość życia.
A wiesz, że nie musisz się tego bać? Wiesz, że z
pomocą Jezusa możesz to wszystko deptać? Możesz chodzić po tym? Możesz być
ponad całe zło, które wokół ciebie jest?
Co więc robić? Co robić żeby odzyskać radość? Pierwsza
rzecz, którą musisz zrobić, to uwierzyć, że możesz to pokonać, że możesz po tym
chodzić, jak Piotr po jeziorze. Nie wierzę, że tego nie chcecie. Że nie chcecie
spokojnego życia, ciszy i poczucia, że wszystko jest ok. Każdy z nas tego chce,
każdy z nas w głębi serca pragnie tego poczucia bezpieczeństwa, poczucia, że
jest dobrze i że będzie dobrze.
Bez Boga jednak tego nie osiągniemy! I to jest druga
sprawa. Bez Boga cały czas nasze serca będą niespokojne, cały czas nas coś
będzie męczyło i wierciło tę przysłowiową dziurę w brzuchu. Bez Boga będzie nieustanny
niepokój, brak poczucia sensu i strach przed przyszłością… Bez Boga człowiek
pędzi przez życie zapominając o tym, że najpiękniejsze co mamy na tym łez
padole, to cieszenie się chwilą, drobnymi sprawami, radość z tego, że się kogoś
kocha i jest się kochanym. Bez Boga życie staje się nieustanną burzą… bez Boga
jest tylko grzech, smutek, zawiść, zazdrość, nieufność, nienawiść…
Z Bogiem wszystko nabiera sensu. Z Bogiem każda chwila
jest piękna, z Bogiem człowiek może przejść przez najgorsze chwile i próby, z
Bogiem w sercu można chodzić po wodzie, można deptać każde zło… z Bogiem
człowiek staje się pokorny, cichy, spokojny… z Bogiem w sercu jest ufność, jest
spokój, jest nadzieja i spokojne sumienie kiedy przykładasz głowę do poduszki
wieczorem.
We Włoszech żył przed laty ojciec Dolindo. Sam święty
ojciec Pio odsyłał ludzi do niego. Ten świętobliwy ksiądz spisał modlitwę,
którą mu podyktował sam Jezus. To modlitwa pełna zaufania i oddania. W
modlitwie nieustannie przewija się stwierdzenie: „Panie Jezu, Ty się tym
zajmij”. Ojciec Dolindo w tej modlitwie daje wskazówki ludziom pełnym
niepokoju… Kiedy jest żle, kiedy wydaje się, że wszystko skończone zamknijcie
oczy i cicho, w głębi serca powiedzcie: Jezu, Ty się tym zajmij”. Jezu zajmij
się moją rodziną, moją pracą. Jezu zajmij się moimi problemami, moimi smutkami.
Jezu zajmij się tym co jest grzeszne w moim życiu, co złe i z czym sobie nie
radzę. Jezu zajmij się moją
przeszłością, teraźniejszością i przyszłością… Jezu zajmij się moim
niespokojnym sercem. Jezu, Ty się tym zajmij.
Uczyńmy kochani to krótkie zdanie naszą modlitwą na
każdy dzień. Bardzo bym chciał, byście je sobie zapamiętali i w chwilach
trudnych tym jednym zdaniem się modlili.
Mamy wiele niepokojów. Wiele zła nas dotyka. Wiele
smutku jest w naszym życiu. I chyba największym błędem naszym jest to, że sami
chcemy coś z tym zrobić… Nic nie zrobimy bez Jezusa! Bez Jezusa sami nie
będziemy chodzić po wodzie!
My tak próbujemy do nieba doskoczyć o własnych siłach,
wysilamy się, próbujemy i zawsze sami.. No bo ja nie dam rady? Przecież sobie
obiecałem… Nie dasz rady… bez Boga nigdzie nie doskoczysz, żadnego nieba sam
nie osiągniesz…
Jak dobrze być człowiekiem pełnym pokoju. Wyhamować w
życiu, zatrzymać się, zachwycić drobnymi sprawami, zostawić na boku kłótnie,
zazdrość, wybaczyć komuś i nie nosić w sercu urazy… W ciszy i pokoju przychodzi
Bóg. Jak do Eliasza. Przyszedł do niego w lekkim powiewie. Uwierz bracie i
siostro, że możesz podeptać całe to zło, uwierz, że jeśli zaufasz to będziesz
człowiekiem pokoju. Wtedy ustaje wiatr… nie słychać grzmotów… A jak to zrobić?
Po prostu… Panie Jezu, Ty się tym zajmij.
Kończąc czytać ten post, zdałam sobie sprawę, jak bardzo będzie mi teraz brakować Księdza kazań. Naprawdę skłaniały one do głębszych refleksji i dawały sporego „kopa” do działania. Do gruntownego zmieniania siebie.
OdpowiedzUsuńDlatego z całego serca za to Księdzu dziękuję i mam ogromną nadzieję, że na tym blogu znajdzie się jeszcze wiele tak pięknych wpisów :)
Tymczasem życzę dużo wytrwałości w dążeniu do celu, oczywiście zdrowia, życzliwych osób wokół oraz tego wszystkiego, co będzie Księdzu potrzebne w pełnieniu posługi misyjnej.
Będę pamiętać o Księdzu w modlitwach. Bóg zapłać za wszystko.
Szczęść Boże!