Święty spokój

Przypomniał mi się w tę niedzielę misyjną jeden z moich ulubionych filmów: Władca Pierścieni. A szczególnie myśl z tego filmu, wypowiadana przez jednego z głównych bohaterów. Mówi on tam tak: To ryzykowna sprawa wychodzić za próg domu, uważaj na nogi, bo nie wiadomo, dokąd cię poniosą... niby takie to nic nie znaczące ale jakie mądre!
Jest taki jeden święty, który może Cię oddalić od Boga, od marzeń, celów, pragnień... Jaki to święty? To święty spokój. Niejednego pięknego człowieka ten „święty” już zabił. „Święty spokój” jest totalnym przeciwieństwem spokoju i pokoju Chrystusowego. „Święty spokój” cały czas podpowiada, żeby nie wychodzić z domu... żeby się zamknąć w swoim świecie i w nim pozostać na zawsze.. no bo po co się wyrywać do przodu, po co się „szarpać” w życiu, skoro można sobie spokojnie siedzieć we własnych sprawach i nie narażać się na problemy... „Święty spokój” to tak naprawdę totalny egoizm, to dbanie tylko o swój własny interes... ale to też coś więcej: To ograniczanie siebie samego i robienie ze swojego życia więzienia!
Człowieku! Masz wielkie możliwości! Pomyśl o wszystkich swoich marzeniach, których nigdy nie zrealizowałeś, bo bezpieczniej było mieć... „święty spokój”... Pomyśl o tym, do czego wzywał Cię Bóg w twoim życiu, a tego nie zrobiłeś w imię... czego? No świętego spokoju...! Masz to?
I co? Jesteś szczęśliwy?
Niebezpieczna to rzecz wyjść za próg swojego domu... Trzeba się nieźle pilnować żeby nie pobłądzić. Nie pogubić się, nie zejść na manowce... Trzeba. I każdy kto podejmuje się w życiu nowych wyzwań wie o tym, każdy kto wychodzi ku czemuś nowemu w swoim życiu doświadcza tego, że może być niebezpiecznie, że może się wszystko komplikować, że może być ciężko, trudno... I dzieją się nieraz bardzo trudne sprawy, diabeł rzuca kłody pod nogi, żeby przypadkiem człowiek nie doszedł do celu, żeby nie zrealizował czegoś pięknego... Tylko, że to jest jedno oblicze: trudności. Ale jest też drugie: to piękniejsze oblicze. I tym obliczem jest poczucie totalnej wolności, jest radość z tego, że się idzie za głosem serca, że robi się w życiu to co się chce i że to jest dobre...
Kiedy rezygnujesz ze „świętego spokoju” otrzymujesz dużo więcej. Otrzymujesz święty pokój serca... Pokój który płynie od Boga...
Piszę o tym, bo dziś niedziela misyjna... Święto wielu misjonarzy – ludzi, którzy wyszli za próg swojego świata i poszli przed siebie...  I wielu z nich przeżywa trudności, wielu ma pewnie chwile zwątpienia... Módlmy się za nich... teraz gdy sam wchodzę na tę drogę widzę jeszcze lepiej, jak dużo trzeba modlitwy... Jeśli to czytasz teraz, to pomódl się jak skończysz za jakiegoś misjonarza... I proszę też o modlitwę za mnie: Jeśli Bóg da – to przyszłego misjonarza...
I wiesz co? Pomódl się za siebie. Pomódl się o odważne serce – o takie, które pozwoli ci pokonać strach przed wejściem w nieznane. Może warto żebyś zrobił/a coś o czym dawno marzysz, coś co kosztuje trochę wysiłku, jest dobre i będzie wyjściem z twojego świata, wyjściem z egoizmu...
Nie pozwól żeby „święty spokój” odebrał Ci to co najpiękniejsze w życiu. Idź nieustannie ku czemuś nieznanemu, rozwijaj się, walcz o marzenia i nie ustępuj w dążeniu do celu! Bóg jest siłą dynamiczną, rozwijającą, pochłaniającą w swojej miłości! Oddaj się Jemu, oddaj się tej nieskończonej miłości, która nieustannie chce Cię wyrwać z marazmu i tkwienia w jednym miejscu. Oddaj się jedynemu i świętemu Bogu.
To jest bardzo sprytna pokusa... myśl, że jeśli nic nie będę robił to będę mieć rzeczywisty spokój i pokój w sercu... a jeśli się będę wyrywał z miejsca, szukał... to wtedy będę pełen niepokoju... To jest kłamstwo!!! Diabeł jak zwykle nam wszystko w głowie przewraca...Zaufaj temu co mówi Pan Bóg. Wyjdź ze swojego małego świata, otwieraj się na innych ludzi, spełniaj marzenia i wyznaczaj sobie nowe cele... A wtedy zamieszka w tobie pokój i prawdziwa radość.

Komentarze

  1. Zawsze sie o Was modlę, Ty i ksiądz K. Dziękuję Bogu ze Was poznaliśmy

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz