Warto chyba
jednak bardziej niż myśleć o śmierci, zastanowić się nad swoją
świętością...
Kim jest
święty? Czy to heros bez wad i skaz? Czy to bohater, nie znający
strachu? A może to moc uzdrawiania i czynienia cudów?
Pewnie wielu
z nas tak właśnie o świętości myśli... i pewnie dlatego też
wydaje się ona nam, tak bardzo odległa i nieosiągalna...
Sprytnie nam
to zły duch wsączył do serca... kłamstwo, że skoro grzeszysz i
upadasz to święty nie będziesz... Tymczasem prawda jest zupełnie
inna! Pokaż mi świętego, który nigdy nie zgrzeszył...? Pokaż mi
świętego, który nie miał wad i słabości...? Nie ma takich!
Każdy z tych, których czcimy jako błogosławionych czy
kanonizowanych, byli ludźmi, czyli mieli wady, czyli czasem
upadali... Jednym się grzechy ciężkie przytrafiały, inni mieli
tylko lekkie... ale nie było takiego świętego, który by
jakiegokolwiek grzechu nie miał!
Bardzo
często ich idealizujemy w „pobożnych” życiorysach... I tak np.
można wyczytać w niektórych żywotach świętych, że np. św.
Jadwiga po urodzeniu od razu mówiła, a jej pierwszym słowem nie
było: „mama” tylko wychwalała Boga w pięknych psalmach...
Ludzie przecież to bujda! Nie ma czegoś takiego jak świętość
czyli doskonałość! Doskonały jest tylko Bóg!
Czym zatem
jest świętość? Świętość to umiejętność zrobienia w sobie
miejsca Bogu. To pozwolenie, żeby Bóg z całą mocą zajaśniał
pośród moich słabości! Święta siostra Faustyna napisała w
swoim Dzienniczku, że nie grzechy najbardziej zasmucają Pana
Jezusa, ale obojętność człowieka po ich popełnieniu... Jakże to
celne... i jak prawdziwe.. Pomyśl ty, który to czytasz teraz... Co
robisz gdy upadniesz, gdy Ci się noga powinie i zgrzeszysz...
Idziesz z tym nie zwlekając ani chwili do Boga, do konfesjonału?
Czy może czekasz do „świąt” żeby się obmyć z tego brudu?
Jeśli masz wrażliwe serce to idziesz od razu! Nie czekasz ani
chwili! Tym jest właśnie świętość! To droga gwałtownika! To
droga człowieka, który nigdy nie odpuszcza, który nie pozwala
sobie na życie w grzechu! Świętość to codzienna ciężka praca
nad sobą! To walka z wadami i złymi przyzwyczajeniami!
Ale to jedna
strona... Bo świętość to też gotowanie obiadu swoim dzieciom,
świętość to uśmiech do drugiego człowieka, świętość to
praca, żeby wychować swoje dzieci i zarobić na ich utrzymanie.
Świętość to pomoc sąsiadowi, to dobroć w szkole i miejscu
pracy, to życzliwość i prostota serca...
Żeby zostać
świętym nie trzeba mieć wyższego wykształcenia i wiedzy
teologicznej... Żeby być świętym trzeba stać się prostym przed
Bogiem... świętość to żyć tu i teraz, w miejscu gdzie mnie
zasadził Bóg i robienie wszystkiego z miłością... Nie umiesz
robić wielkich rzeczy w swoim życiu? Rób tylko te małe, ale niech
w nich będzie Twoje serce!
Bóg nie
chce od nas wielkich dzieł! Bóg chce tylko naszej miłości! Jeśli
każde słowo, każdy czyn, gest, każda praca i obowiązek jest
przepełniony miłością, płynie ze szczerego serca, jeśli za to
co robisz nie oczekujesz niczego w zamian... to już jesteś na
drodze do świętości, to już tą drogą idziesz...
Jakże
piękni byli święci, jakże proste były ich serca, jak mocno one
kochały! Takich we Wszystkich Świętych sobie przypominamy...
Przypominamy sobie np. św. Jana Bosko, który oddał serce swoim
uczniom, jako ich nauczyciel. Przypominamy sobie św. Filipa, który
pomagał sierotom, żeby głodne po Rzymie nie chodziły.
Przypominamy św. Teresę co obcierała rany trędowatym na ulicach
Kalkuty... Ale nie tylko ich... Bo ja przypomnę sobie panią Basię,
którą znałem kilka lat, a była chodzącym cudem, przypomnę sobie
jutro pana Mateusza z hospicjum w Krakowie, który przykuty przez
kilka lat do łóżka nie wypuszczał różańca z ręki... Ich sobie
przypomnę i jeszcze wielu dobrych, wspaniałych ludzi, których
znam, a którzy są świętymi, choć nigdy nie będą
kanonizowani... Bo święci to nie tylko kanonizowani... święci, to
Ci, którzy są już u Boga... bo ich życie było cudem!
Oby i nasze
życie takie było... Obyśmy wszyscy, pomimo naszych upadków, byli
chodzącymi cudami! Pełnymi dobroci i miłości ludźmi,
dźwigającymi się z grzechów gwałtownikami, nigdy nie
ustępującymi w walce o świętość! Niech nam jutrzejszy dzień
pozwoli zapatrzeć się w niebo i zatęsknić za pięknym światem
świętych, który możemy budować już tutaj...
Weź Jezusa
za rękę, weź swój krzyż, stań się jak małe dziecko... a
świętość będzie Twoim udziałem :)
Komentarze
Prześlij komentarz