Dzisiejsze
pierwsze czytanie to pewnie jeden z najstraszniejszych opisów w
Piśmie Świętym (2 Mch 7, 1. 20 - 31). Siedmiu synów mordowanych na oczach swojej matki... Wydarzenia z Księgi Machabejskiej przypominają
opisy rzezi Wołyńskiej, zbrodni nazistowskich czy wojny w Ruandzie.
Bez wątpienia człowiek jest zdolny do bardzo ohydnych i
przerażających zbrodni. Nie trzeba się wysilać żeby i takie same
mordy, tortury, przelewanie krwi dostrzec w chrześcijaństwie.
Dziwimy się
nieraz męczeńskim śmierciom naszych braci i sióstr w wierze. A to
Nigeria, a to Syria czy Indie. Co 7 minut ktoś na świecie ginie za
wiarę. Ubolewamy nad tym, modlimy się o zbawienie dla morderców i
nawrócenie dla tych jeszcze nie złapanych... Tylko właściwie dlaczego?
Chrześcijanin
to świadek, to martyr, czyli inaczej męczennik... Jeśli
chrześcijanin nie jest prześladowany za swoją wiarę, jeśli
świadectwo wiary nic go nie kosztuje, jeśli nie cierpi czasem z
powodu tego, że wierzy... to powinien sobie zadać pytanie o kształt
swojej wiary. Chrześcijanin żyjący swoją wiarą zawsze jest jak
owca pomiędzy wilkami...
Drżymy na
wieść o strasznych prześladowaniach chrześcijan... tymczasem
moment kiedy przyjmujemy na siebie prześladowanie (jakiekolwiek)
nawet zwykłe wyśmianie jest już jakąś formą prześladowania, to
moment wylania się najobfitszej łaski Bożej!!!
Ile razy
zdołamy przyjąć pokornie mękę z powodu wiary, ile razy doznajemy
jakiegoś cierpienia z powodu tego, że wierzymy i zniesiemy to z miłością i pokorą w sercu, tyle razy działa w
nas moc Ducha Świętego. I to nie jest absolutnie nasza zasługa!!!
Męczeństwo
nie jest przecież czymś, czego człowiek szuka w swoim życiu,
czego pragnie... gdyby tak było to by znaczyło że nie zbyt równo
ma pod sufitem... Byli tacy: (W starożytnym Rzymie za Nerona byli ludzie, którzy się zgłaszali! żeby zginąć męczeńską śmiercią... a jak się później okazywało, to pierwsi uciekali przed lwami czy spaleniem żywcem...) Bo męczeństwo nie jest sprawą
mojej odwagi, siły wewnętrznej czy czegoś innego...! Męczeństwo i
znoszenie prześladowań to jest sprawa tylko i wyłącznie łaski
Ducha Świętego...
Dlaczego?
Bo sam Jezus powiedział, że w chwili próby i cierpienia to Duch
Święty będzie w nas i będzie nam poddane co mamy mówić i
robić.
Żaden
męczennik, podobnie jak bracia z pierwszego czytania, czy św. Cecylia którą dziś wspominamy i
wielu innych, nie swoją mocą znieśli te wszystkie cierpienia i
męki... Tylko łaska się wtedy objawia, tylko moc Boża.... Ile
razy więc bracie i siostro przyjmujesz mękę z powodu że kochasz
Boga, tyle razy objawia się w Tobie Jego moc. A może myślisz, że to niby ty sam byłeś zdolny
przyjąć pokornie jakieś upokorzenie, ból, wyśmianie...? Dajże
spokój jeśli myślisz, że w tobie jest taka moc... Cała Moc
należy do Boga!
Całe nasze
zadanie polega na tym, żeby być tak otwartym na Ducha by móc tę
łaskę przyjąć... Nasze życie musi być krzykiem, że widziałem
Pana! Że On jest żywy! Wszechmogący! Że nie umarł! Że zyje i
zmartwychwstał dla mnie... a jeśli tak jest to życie nie może być
takie samo...
Nasze życie musi być takie bo ono wynika z
przykazania miłości... Jeśli kochamy Boga i w Niego wierzymy to musimy to głosić całemu światu! Takiej miłości nie można dla siebie zatrzymać... trzeba ją dać innym.
Co nas za to spotka? Czy za takie wołanie
na ulicach świata, że Bóg jest, spotka nas cierpienie? Bardzo
możliwe... Nie jest to jednak szukanie męczeństwa... My musimy to robić... bo jak Jezus powiedział: Jeśli my
przestaniemy to kamienie wołać będą!
Ks. Tischner
leżał w dniu święceń na posadzce bazyliki w Krakowie i modlił
się tam takimi słowami: Panie uczyń mnie siewcą niepokoju...
Myślę, że
to dobre słowa dla nas. Panie uczyń mnie siewcą niepokoju... Bym
tak święcie i dobrze żył, by ludzie, którzy żyją ze mną
zadawali sobie pytania o swoje własne postępowanie, bym był
wyrzutem sumienia dla innych, prawdziwym znakiem i pytaniem...
Jeśli
jednak godzisz się na to, by być siewcą niepokoju musisz się
zgodzić na to, że może Cię za to spotkać prześladowanie... Nie
bój się jednak... Bo w mężnym znoszeniu prześladowań objawia
się w Tobie Duch Święty... A Twoje cierpienie staje się zasiewem
wiary...
Komentarze
Prześlij komentarz