Następca Judasza

Jakkolwiek byśmy nie pomyśleli o Judaszu. Cokolwiek złego by się nam z nim nie kojarzyło, to trzeba uderzyć się w piersi i rozpoznać samego siebie w tej postaci. On mieszka w nas. I każdy człowiek na swój sposób zrobił w swoim życiu to samo co on.
Wchodzimy w czas Triduum Sacrum. Będziemy rozważać to, co się w życiu Jezusa dokonało. Ważne jest, żeby sobie uświadomić, że to wszystko nie dokonało się raz – dwa tysiące lat temu – ale dokonuje się nadal. Jezus jest nadal zdradzany... raz za razem...
Jakikolwiek tekst z Ewangelii który czytamy, a dotyczy Apostołów, mówi też o Judaszu. On tam wszędzie był! Był przy wszystkich cudach. Cieszył się po powrocie z głoszenia Ewangelii jak inni Apostołowie. Był świadkiem wielkich znaków, cudów, z podziwem wysłuchiwał zapewne nauczania Jezusa. Był wyróżniony. Był powołany. A mimo to - zdradził... niepojęte!!! 
Jezus mówi podczas Ostatniej Wieczerzy: „Jeden z was mnie zdradzi”. Jeden z Was - czyli? Jeden z NAS! Bo Ewangelia dzieje się nadal... Dziś to my jesteśmy Apostołami i dalej jeden z nas... dokonuje zdrady. Albo w zasadzie nie jeden a wszyscy.
Ważne jest dokonywanie takiej weryfikacji „zdrad”. Judasz po trzech latach „pewności” tego, że kocha Jezusa, że jest Jego uczniem, po trzech latach chodzenia za Nim – zdradził Go. Czy my możemy być pewni naszej miłości do Boga? Np. teraz kiedy jesteśmy po spowiedzi i jesteśmy blisko Jezusa?  Niestety nie możemy. Możemy być pewni miłości Boga do nas, ale nie na odwrót.
To, że dziś być może wszyscy, którzy czytają ten wpis są po spowiedzi, nie oznacza, że w przyszłości Jezusa jak Judasz nie zdradzimy. To, że dziś cieszymy się z czystego serca nie świadczy, że ono takie będzie... nie jesteśmy pewni naszej miłości do Niego.
Czas Postu i czas Triduum ma nam to uświadomić... Mamy się upewnić w tym, że jesteśmy przez Boga kochani, bo On nawet życie za nas oddał i mamy się upewnić w naszej słabości, poczuciu tego, że jesteśmy niestety w każdej chwili gotowi na zdradę... jak Judasz...
To wszystko co piszę nie ma jednak zrodzić w nas smutku! To co się na krzyżu dokonało jest dużo ważniejsze i to znów ma nas utwierdzić w czymś o niebo ważniejszym - ma utwierdzać nas w miłości! Ma rodzić wiarę w nas. Ma nam uświadomić jak bardzo jesteśmy ukochani przez Boga pomimo, że tak wiele razy w życiu zachowaliśmy się jak Judasz...
Różnica jest taka, że Judasz nie pozwolił sobie przebaczyć... nie pozwolił żeby miłosierdzie zapanowało w Jego sercu i nie przebaczył sam sobie. Skończył więc śmiercią...
Nasz grzech, nasza zdrada nie musi nas doprowadzać do śmierci! Jeśli przyjmiemy Boże miłosierdzie z wdzięcznością to ono zrodzi w nas życie!
Czas rozważania męki Pana Jezusa w czasie Triduum, to także czas współcierpienia... Ważne jest, żeby współcierpieć z Jezusem. Gdyby ktoś w piątek wchodził do Kościoła na adorację Krzyża zupełnie bezmyślnie, bez refleksji nad tym jak umęczono naszego Pana, jak bardzo to była ciężka męka, jak wiele Jezus poświęcił – podobny będzie do Judasza...
Amadeu de Prado bohater jednej z książek, napisał w jednym ze swoich listów do cierpiącego taty, że najbardziej bolało go to, że nie dopuścił go do swojego cierpienia. Że widział młody Amadeu jak tata cierpi i nie pozwala sobie pomóc, nie mówi o tym co czuje...
Gdy ktoś nam bliski cierpi, chcemy cierpieć razem z nim, chcemy przy nim być.
A czy Jezus nie powinien być nam bliski? Nie powinniśmy jako ci, że Go kochają "wczuć" się w Jego cierpienie? Współcierpieć razem z Nim?
JEŚLI MY TEGO NIE CHCEMY, TO NA PEWNO JEZUS TEGO CHCE!!!
Chrystus dopuszcza nas do swojego cierpienia na krzyżu... Po co? Po to, by On mógł wejść w nasze cierpienie... Przedziwna wymiana... wymiana która buduje miłość i bliskość... miłość i bliskość zbudowana na tym co trudne... Jezus daje nam do rozważania swoje cierpienie a w zamian bierze nasze.... 
A gdzie człowiek cierpi najbardziej jeśli nie w tych miejscach swojego życia gdzie zdradził? Gdzie zdradził Boga jak Judasz, gdzie zdradził i odwrócił się od bliskich? Gdzie stracił bliskie relacje z kimś przez swój grzech...?
Pozwólmy Jezusowi wchodzić ze swoim miłosierdziem tam gdzie jest w nas grzech... Wtedy - nawet po zdradzie - ożywamy... Jego miłosierdzie nas ożywia. Nie dopuszczasz Bożego miłosierdzia - umierasz jak Judasz... z rozpaczy... 
Tajemnica cierpienia Jezusa po zdradzie i Jezusa na Krzyżu, to zarazem wielka mądrość i szansa na wejście w głębszą relację z Bogiem. Nie zmarnuj tych najbliższych dni. Wejdź w samego siebie, wejdź w cierpienie Chrystusa i próbuj zrozumieć sens... sens życia Jezusa i sens swojego własnego życia.

Komentarze