To wszystko bez sensu?

Coraz częstszym problemem na świecie, zarówno w krajach wysoko rozwiniętych jaki i w tych w których panuje bieda, jest poczucie braku sensu życia. Swego czasu wiele czytałem o ilości samobójstw choćby nawet w Japonii, czy USA, lecz przyznam szczerze, że nie dziwiło mnie to. Wydawało mi się wtedy jasne, że społeczeństwa, które tak wielki nacisk kładą na konsumpcje i hedonizm muszą swoje dzieci doprowadzać do śmierci w samotności i poczuciu bezsensu życia.
Ku swojemu wielkiemu zdziwieniu odkryłem to samo zjawisko na Kubie. Przyglądam się życiu zwykłych Kubańczyków i dostrzegam jak bardzo bezsens życia dotyka ich wszystkich. I o dziwo nie jest to związane tylko z systemem, który tutaj panuje czy wszechobecną biedą.
Kryzys braku sensu życia w krajach rozwiniętych i biednych musi być i jest związany tylko z jedną kwestią – brakiem obecności Boga.
Jaki więc jest sens życia w świetle Bożego Objawienia? Bardzo jasną odpowiedź daje nam święty Paweł: Celem i sensem ludzkiego życia jest szukanie Boga! (Dz 17, 27 – 27). Zadaniem każdego człowieka jest szukanie więzi i budowanie relacji z Bogiem, który się przed nami nie ukrywa, ale pozwala się znaleźć poprzez stworzony świat, a w sposób szczególny, poprzez Jezusa Chrystusa. (Wiem, wiem, że to brzmi górnolotnie – za chwilę szczegóły).
Każdy człowiek jest zaproszony do budowania głębokiej i intymnej relacji z Bogiem, ze swoim Stwórcą. Nie jest to zaproszenie skierowane do niektórych, do wybrańców i powołanych. To zaproszenie dla każdego i każdej z nas! Każdy z nas ma w swoim życiu jeden bardzo ważny cel: Odkryć jak bardzo został ukochany przez Boga i odpowiedzieć na tą miłość, swoją miłością. Wszystko to zaś możemy zrobić w tylko jeden sposób: trzeba zdecydować się na życie, które się Jemu podoba i jest na Jego chwałę! Bo tylko takie życie ma sens i nie będzie stracone.
Tymczasem... jesteśmy tak bardzo skoncentrowani na realizacji swoich własnych celów, na podążaniu za swoimi własnymi pragnieniami i marzeniami, że gubimy sens życia. Skąd dziś tyle przegranych życiorysów? Skąd tyle smutnych ludzkich historii? Skąd tyle nieszczęścia, łez, samobójstw i goryczy w ludziach? Skąd tyle smutku i żalu do wszystkich... do Boga, do innych, do siebie samego...? Skąd to wszystko? Czy przypadkiem nie z tego powodu, że wszystko podporządkowujemy do własnej wizji świata i życia? Że w naszej szalonej pogoni za „szczęściem”, za „realizacją siebie”, za „marzeniami” zapomnieliśmy o Bogu? To ważne pytanie...
Bardzo często mówimy, że wierzymy w Boga. Że jest dla nas ważny. Że Go kochamy. Ale czy tak jest rzeczywiście? Ileż to razy, dużo ważniejszym celem są studia, praca, rodzina, hobby i marzenia... (stań w prawdzie przed sobą i odpowiedz sam sobie szczerze). Tymczasem mamy tylko jedno życie – a ono dane jest nam po to, żeby je dobrze wykorzystać i wejść do życia wiecznego!
Czy racjonalny jest człowiek, który marnuje swoje życie na to co przemija, równocześnie wierząc w to, co nie przemijające, czyli w niebo? Jezus w Ewangelii Mateusza mówi, żeby nie gromadzić sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą wszystko, gdzie złodzieje się włamują i kradną, to co zbieraliśmy. Ale mówi, by gromadzić sobie skarb w niebie! Gdzie nic nie przemija, gdzie nikt nie kradnie i nic co dobre nie jest zniszczone! (Mt 6, 19 – 21).
Żadna ze spraw doczesnych nie może stać się dla nas celem. Owszem: nauka, rodzina, praca itd. wszystko to jest bardzo ważne, ale nie może się stać naszym celem! Wszystko to, co robię każdego dnia, ma mnie prowadzić przede wszystkim do Boga. Kochasz rodzinę? Swoje dzieci, rodzeństwo, żonę, męża? Mówisz, że dla nich ciężko pracujesz i zarabiasz pieniądze i się tak bardzo trudzisz... bardzo dobrze, że to robisz – bo to ważne. Ale pamiętaj: Miłość, to przede wszystkim pragnienie zbawienia dla tego, kogo się kocha. To nie tylko uszczęśliwianie wszystkich wokół i siebie samego, choćby przez dobra materialne, ale to przede wszystkim głębokie i prawdziwe pragnienie, by ci wszyscy z którymi żyje osiągnęli zbawienie.
GDY TAK ŻYJESZ I TAK ROZUMIESZ MIŁOŚĆ, TO TWOJE ŻYCIE MA SENS.
Jeśli przestajemy w naszym życiu myśleć w kategoriach nieba i życia wiecznego, to prędzej czy później tracimy sens życia. Bo życie podporządkowane tylko i wyłącznie zabieganiu o to, co przemija, musi się skończyć gorzkim rozczarowaniem.
Najpiękniejszy obraz człowieczeństwa odnajdujemy w Jezusie Chrystusie. On żył prawdziwie. On kochał całym sercem. On kochał miłością bez egoizmu. Nie pragnął nic dla siebie. Każdego jego słowo, gest, cud, uczynek... wszystko było dla drugiego człowieka.
Wiesz już jaki jest sens życia? Co jest sensem twojego życia? Jest nim Bóg? Jest służba?
Próbuje o tym mówić w moich pierwszych kazaniach na kubańskiej ziemi i równocześnie sam próbuję to zrozumieć.
Kubańczycy za rzeczami materialnymi nie gonią bo w sklepach pustki. Nie gonią za karierą bo wiedzą, że wielkiej przyszłości tutaj nie ma. Nie budują więzi rodzinnych, bo system ich już nauczył, że to nie potrzebne... I jestem tutaj dopiero miesiąc a już dwa razy z tych uśmiechniętych i opalonych twarzy usłyszałem słowa: „Moje życie nie ma sensu”... Może i nie ma sensu... Tylko czemu tak naprawdę nie ma? Czy nie dlatego, że tak naprawdę nie ma w nim miejsca dla Boga?
To pytanie jest dobre dla nas wszystkich. W Europie, w Polsce – za pieniądzem jest sens gonić, za karierą też, rodzinę też fajnie mieć. Tylko... Czy w tym wszystkim nie gubisz sensu życia? Czy nie przychodzą chwile, kiedy płaczesz do poduszki, bo już masz tego wszystkiego dosyć? Więc jeśli czasem tak jest, to sobie wtedy odpowiedz na jedno bardzo ważne pytanie: Gdzie jest Bóg w moim życiu? Dalej... powinieneś wiedzieć już co robić... po prostu Go zaproś do swojego życia.

Komentarze