Wiele
razy słyszymy o tym, że nic na tamten świat nie zabierzemy. Że
nasze zabieganie, nasza pogoń za tym co materialne nie ma większego
sensu. Że wszystko przemija. A jednak tak często dajemy się
nabrać. Wpadamy w pułapkę gonienia za tym co daje tylko ten świat,
za tym co przemija.
Edward
Stachura napisał kiedyś piękny wiersz pt „Gloria”. I mówi tam
o chwale dla słońca, wiatru, zwierząt i człowieka, którego całym
mieniem jest serce pod koszulą. Doskonała intuicja! Jest coś
cenniejszego niż serce pod koszulą? Tak niewiele i tak wiele!
Serce, które jest odbiciem Boga w nas. Dusza, która jest cząstką
Boga w nas samych.
W
Chinach w XIX wieku żył niezwykły człowiek. Marek miał na imię.
Ludzie jego czasów nie widzieli w nim jednak nic niezwykłego. A
nawet wręcz przeciwnie. Widzieli człowieka uzależnionego od opium.
Widzieli nałogowca, który nie mógł sobie poradzić ze sobą.
Marek bowiem zachorował na chorobę brzucha i podjął leczenie
jedynym słusznym lekarstwem jakie wtedy było, czyli narkotykiem. Z
choroby rzeczywiście wyszedł, jednak nie bez konsekwencji.
Uzależnił się bowiem od narkotyków. Przez 30 lat nie przyjmował sakramentów. Potępiony przez ludzi, uznany za grzesznika, zmagający się z tym bardzo wstydliwym nałogiem. Wcześniej był liderem wspólnoty chrześcijańskiej, szanowany obywatel i przykład dla innych. Uzależnienie jednak zmieniło wszystko. Ludzie się odwrócili i już nikt nie potrafił dostrzec w Marku nic poza grzechem i uzależnieniem.
Uzależnił się bowiem od narkotyków. Przez 30 lat nie przyjmował sakramentów. Potępiony przez ludzi, uznany za grzesznika, zmagający się z tym bardzo wstydliwym nałogiem. Wcześniej był liderem wspólnoty chrześcijańskiej, szanowany obywatel i przykład dla innych. Uzależnienie jednak zmieniło wszystko. Ludzie się odwrócili i już nikt nie potrafił dostrzec w Marku nic poza grzechem i uzależnieniem.
Jednak
nie tak jak człowiek widzi Pan Bóg. Bóg dalej w Marku widział to,
co piękne. Bóg widział, że Marek walczył, że się zmagał ze
sobą. Bóg widział jego piękne serce, jego duszę, która
prawdziwie kochała. Bóg widział Marka, który pomimo uzależnienia
nie mógł przyjmować sakramentów, ale się modlił. Bóg widział.
Bóg nadal kochał. Bóg nie potępił. Bóg dał łaskę. Marek
umarł śmiercią męczeńska i dziś Kościół czci go jako
świętego.
„Niemożliwe”
ktoś powie. A jednak... Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. To
co w oczach ludzkich może się wydawać beznadziejne i słabe, dla
Boga będzie materiałem na świętego.
Jasne.
Grzech nas może niesamowicie poniżyć. Nałóg nas może upodlić,
odebrać wolność i skraść całe piękno. Ale... ale to tylko może
się stać w naszych oczach i oczach innych ludzi. Dla Boga jesteśmy
cenni zawsze. Dla Boga nawet grzech i uzależnienie może stać się
drogą do świętości. Może taki był plan Boga wobec Marka? Może
Marek miał zrozumieć, że serce jest całym naszym mieniem. Bo
tylko w sercu mógł się modlić. Bo sakramenty już nie dla niego
były... Przedziwne są drogi Boże prowadzące nas do nieba.
Nic
na tamten świat nie zabierzemy. Dla Boga najważniejsze są nasze
kochające serca. Owszem – możemy stwarzać pozory. Możemy
zewnętrznie wydawać się pobożni, poukładani, bez problemów,
grzechów i uzależnień. Ale jeśli nasze serca nie są oddane Bogu,
to jeszcze nigdzie nie zaszliśmy. Może ktoś nie stwarzać pozorów,
może światu wydawać się wielkim grzesznikiem. Może nim nawet
być. Może być popaprańcem i uważać, że popaprane jest jego życie. I może tak nawet być. Ale czy to znaczy, że jest skreślony? Na pewno nie. Może
tylko w oczach ludzkich. Bo Bóg dalej będzie patrzył na serce. I
jeśli znajdzie w nim choćby jeden akt miłości, to już jest
nadzieja... choć inni mogą jej nie widzieć.
Możesz
w sobie nie widzieć piękna. Możesz czuć, że inni nic dobrego w
tobie nie widzą. Ale to jesteś tylko ty i tylko inni ludzie. Bóg
nadal patrzy w inny sposób. Będzie Cię szukał, będzie Cię
zachęcał byś miłością i aktami dobroci, wypływającymi prosto
z serca, szukał Jego woli.
Święty
Marek Ji. Święty patron wszystkich popaprańców. Święty patron
wszystkich potępianych przez innych. Święty patron pozornych
życiowych przegrańców. Święty patron wszystkich, których serce
jest całym mieniem.
Oby
nasze serca były całym naszym mieniem. Bóg w naszych sercach do
nas przemawia. Bóg tam nas motywuje do zmian, do dobra. Słuchajmy
Jego głosu. Zmieniajmy co możemy zmienić, a resztę pozostawmy
Jego łasce, która wszystko może. Święty od popaprańców. Święty
Marku módl się za nami.
Komentarze
Prześlij komentarz