Jesteśmy
nadal w tych dniach, kiedy adorujemy małego Jezusa złożonego w
żłóbku. Niedługo będziemy przypominać sobie jak to trzej
królowie przybyli, żeby się pochylić nad maleńkim Mesjaszem.
Pochylmy się i my.
Co można
adorować patrząc na żłobek? Można myśleć o biedzie w której
się nasz Pan narodził. Można wychwalać Boga, że się tak bardzo
upokorzył. Można myśleć o prostocie i pewnie o wielu innych
sprawach.
Pomyślmy
jednak o serduszku Pana Jezusa. Serduszku dziecka.
Jezus był
maleńkim dzieckiem więc i z maleńkim sercem dziecka. Sercem
czystym, serduszkiem prostym. Sercem pełnym ufności do innych.
Każde małe dziecko jest pełne ufności. Przede wszystkim do swoich
rodziców. Maleńkie serduszko Jezusa, to też wrażliwość i
ciepło. Dzieci potrafią wzbudzać uśmiech, gdy same się
uśmiechają. W ich oczach, w ich radości odbite jest serce.
Serduszko, które kocha bezwarunkowo, za darmo, które niczego nie
oczekuje.
A teraz inny
obraz. W wielu domach na ścianach wiszą obrazy Serca Jezusowego.
Serce dorosłego mężczyzny. Serce przebite. Oplecione cierniami.
Czy to może
być to samo serce, które adorujemy przy żłobku? Czy Serce Jezusa
umęczonego, to to samo Serce/serduszko Jezusa dopiero co
narodzonego?
Zachwycające
jest to, że tak. Niedawno to odkryłem. Że serduszko małego Jezusa
nigdy się nie zmieniło! Że Jezus zachował swoje serce dziecka,
nawet kiedy był młodym chłopakiem, czy wreszcie dorosłym
mężczyzną.
Trudno to
sobie wręcz wyobrazić. Bo czy to oznacza, że Jezus mimo, iż był
dojrzałym mężczyzną, był też dziecinny?
Nie
dziecinny, nie niedojrzały, nie naiwny. Jezus zachował przez całe
życie serce wrażliwe, serce pełne ufności, serce kochające.
Serce dziecka...
Wystarczy
otworzyć Pismo Święte, żeby się o tym przekonać. Słowa Jezusa
pełne miłości i troski, czyny Jezusa bez cienia egoizmu, modlitwy pełne oddania, prostota... wszystko to jest odbiciem
Serca Jezusowego. Serca, które było nieustannie sercem dziecka.
W Księdze
Ezechiela możemy przeczytać obietnicę, którą złożył nam Bóg.
„Zabiorę wam serca z kamienia, a dam wam serca z ciała”. Piękne
te słowa i myślę, że ta obietnica Boga, jest marzeniem wielu z
nas. Czy nie pragniemy czasem zostawić nasze dorosłe życie i
wrócić do czasów, kiedy wszystko było proste? Kiedy nie było
trosk i problemów? Do czasów kiedy byliśmy dziećmi i mieliśmy
serca dziecięce?
Życie daje
po głowie, tłucze nie miłosiernie. Grzechy, błędy, nałogi...
ileż jest takich spraw, ile było, które skutecznie „ubijały”
nasze serca dziecięce, serca z ciała i sprawiły, że dziś kamień
bije ledwo pod piersią... Mnóstwo zranień, lęków, krzywd...
skutecznie nas „utwardziły”.
Można nawet
zauważyć, że świat dziś kreuje taki styl życia. „Trzeba być
twardym” – słyszymy na każdym kroku. „Trzeba walczyć o
swoje”. I tak walczymy... ślepi na to, co dzieje się wokół.
Ślepi na to, że życie przecieka nam przez palce. Człowiek z
sercem kamiennym, z „dorosłym” sercem, przestaje cieszyć się
tym co proste i zwyczajne. Nie zachwyca się wschodem słońca, nie
dostrzega piękna świata, nie cieszy się przyjaciółmi, rodziną..
w pędzie przechodzi przez życie, nie zauważając, że omija go to,
co najlepsze.
Jezus takie
Serce serduszko zachował przez całe swoje życie. Dlatego był tak
pięknym człowiekiem. Wiemy, co Go za to spotkało. Męka i śmierć.
Bo taka niestety jest często cena naszej wrażliwości, dobroci,
bezinteresowności. Kończy się z „nożem w plecach”. Serce
dziurawione, ranione, bite, krzywdzone – zamienia się w kamień...
Bóg jednak
złożył obietnicę. Bóg powiedział, że da nam serca z ciała. I
choć wydaje się, że nie warto mieć takiego serca, bo się cierpi,
bo są łzy, to jednak Bóg chce nas takimi widzieć.
Przedziwna
jest Boża optyka. Przedziwny jest Boży plan. Warto jednak Bogu
zaufać. I prosić Go, by przywracał nam serca dziecięce. By dał
nam serca z Ciała. Jezus zachował swoje serduszko dziecięce przez
całe swoje życie. I to serduszko stało się Sercem, z którego
zbawienie dla nas wypływa...
Serce/serduszko
Jezusowe przecierpiało mnóstwo niezrozumienia, odepchnięcia, bólu,
ale ostatecznie to wytrzymało i stało się naszym zbawieniem...
Warto czasem
wrażliwiej patrzeć na świat, bez egoizmu, może nawet trochę
naiwnie, marzycielsko... jak dziecko. Bo tylko człowiek o takim
sercu, może przemienić serce innego człowieka. Bo to, co wrażliwe,
co ciepłe, dobre, proste... to zbawia świat. Taki Jezus - z sercem dziecięcym, zbawił ten świat... Jeśli i ty chcesz by "twój świat" stawał się piękniejszy, żeby twoja rodzina taka była... sam o to zawalcz i proś Boga o serce z ciała. Proś Go by stworzył w Tobie serce dziecka.
Komentarze
Prześlij komentarz