Mike Tyson? Nie, dziękuję.


Gdyby tak podać ludziom, powiedzmy setce, białą kartkę z małą czarną kropką na środku i zapytać, co widzą? Ciekawe by to było. Nie mogę powiedzieć tego na sto procent, ale jestem niemal pewien, że zdecydowana większość by powiedziała, że widzi czarną kropkę. A co z białą kartką?
Wszyscy jesteśmy obciążeni grzechem pierworodnym i zdecydowanie bardziej narzuca nam się zło. Potrafimy w mgnieniu oka dostrzec jakąś małą skazę w drugim człowieku, pomijając przy tym całą masę dobrych cech. Jak z tą kartką – wypatrzymy małą kropeczkę, pomijając całą nieskazitelną biel.
Ludzi nieskazitelnych nie ma. Każdy z nas nagrzeszył w życiu. Nosimy różne winy, które gryzą nasze sumienia. Małe i wielkie. Jesteśmy tego świadomi. Chciałbym jednak, żebyśmy spojrzeli na to z perspektywy Boga i Złego Ducha.
Zły Duch patrzy tylko na tą czarną kropkę. Widzi, szuka jakichś skaz w nas. Szuka dostępu do naszych serc. Różnych furtek przez które dostanie się do nas i będzie mógł „w nas pracować” żeby pomnażać w nieskończoność czarne kropki na naszej białej kartce życia. Taka jest natura grzechu. Czyn zły, choćby najmniejszy, powtarzany kilka razy, staje się złym zwyczajem, nałogiem. Zaczyna nas drążyć jak rak. Postępuje. Rozlewa się. Zatacza coraz szersze koło. Złemu na tym zależy. Chce by nasza dusza była splamiona do końca. By już nic białego nie dostało. Wtedy w pewnym sensie stajemy się Jego niewolnikami. Nie ma w nas już wolności. Nie potrafimy uwolnić się od grzechu, który przecież tyle razy powtórzyliśmy. Uzależniamy się od popełnianego zła. Taka jest natura Złego Ducha. Chce byśmy byli Jego niewolnikami.
A natura Boga? Bóg daje nam pełną wolność. Możemy prowadzić święte i dobre życie. Możemy być bardzo blisko Boga. Ale nie jesteśmy niewolnikami Boga. W każdej chwili możemy się od Boga odwrócić. Zrezygnować z relacji z Nim. Bóg nas na siłę nie zatrzyma.
I to jest właśnie różnica między Złym Duchem a Bogiem. Zły chce z nas uczynić niewolników. Nie pozwoli nam tak łatwo odejść. Nie wypuści nas ze swoich sideł. Bóg natomiast daje nam pełną wolność. Możemy przy Nim być, ale i możemy w każdej chwili Go opuścić.
Wiele osób, które czyta tego bloga, to zapewne ludzie wierzący. Troszczący się o swoją relację z Bogiem. Będących blisko Niego. Czy możesz być jednak pewien, że tak będzie zawsze? Że nie nadejdzie kiedyś dzień, kiedy tak po prostu odwrócisz się od Niego? Nie możesz być pewien... Niestety, ale nie możemy być pewni naszej miłości do Boga... Piotr też zapewniał, że kocha. Judasz też trzy lata w bliskości z Jezusem spędził... Jedyne czego możemy być pewni to miłości Boga do nas.
Do czego zmierzam w tym wpisie. Chcę powiedzieć, że o wiarę trzeba się troszczyć jak o największy skarb! Dziś wierzę, kocham, modlę się. Ale czy mogę być pewien, że tak będzie jutro? Absolutnie nie. Jak więc się uchronić przed tym, żeby taki dzień nigdy nie nadszedł? Nie wchodź nigdy w dyskusję z szatanem! Nie wpuszczaj Go na twoją białą kartkę serca! Bo polegniesz... Nie ma mocnych na pokusy. Jeśli zaczniesz z nimi dyskutować – polegniesz.
To jest jak z Mike'iem Tysonem. Wyobraź sobie tego olbrzymiego boksera. Zgodziłbyś się wyjść na ring i walczyć z nim? Myślę, że nikt przy zdrowych zmysłach by się nie zgodził. Ja to może bym z 10 sekund z nim wytrzymał na ringu. Z tego 9 sekund bym uciekał a w 10 już leżałbym na glebie. Z szatanem jest dokładnie to samo. To siłacz, mocarz. Zaczniesz się z nim bić, próbować zgadzać się na pokusy – leżysz. Zaczniesz z nim dyskutować – leżysz. On będzie namawiał żeby wejść na ring. Będzie mówił „spróbuj, uda Ci się, chodź na ring, porozmawiamy chwilę, sięgnij po pornografię, tylko popatrzysz i na pewno większego grzechu nie popełnisz... weź kieliszek... tylko jeden i koniec... powiedz żonie, co o niej myślisz, tylko jedno słówko... przecież na pewno nie naubliżasz jej bardziej niż planowałeś. Nie módl się dzisiaj... tylko raz.. jak raz odpuścisz to się nic nie stanie przecież...” I tak właśnie z Nim dyskutujemy... krok po kroku i nagle strzał! Leżymy na deskach pokonani! Podnosimy się. Znów zaczynamy dyskutować, walczyć z Nim. I znów leżymy. Kilka razy tak się stanie i jesteśmy Jego niewolnikami. A jak On nas już złapie to ciężko się wyrwać.
Nie piszę tego bynajmniej po to, żeby pokazać jak to bezradni i bezbronni jesteśmy. To nieprawda. Bóg nam daje wspaniałe pomoce. Bóg nas uczy, wspiera w tej walce. Bóg zachęca nas do pełnej wolności, która ma miejsce tylko przy Nim!
Wczoraj mieliśmy wspomnienie świętego Józefa. To postać wspaniała. Wzór. Wielki Orędownik. A Józef przecież ani jednego słowa nie wypowiada na kartach Pisma Świętego! Żadnego pouczenia, żadnych wskazówek nam nie daje. Jak to więc? Jaki wniosek z tego wyciągnąć? Dla mnie Józef jest wzorem i ideałem i wspaniałym świętym, właśnie przez Jego milczenie. W milczeniu słucha rad Boga. Jego wskazówek. Nie dyskutuje z Bogiem. Godzi się na Jego plan. Ale i to samo robi ze Złym Duchem... Nie dyskutuje z Nim. Nie wchodzi na ring. Dlatego czcimy Go jako świętego. Nie jest święty tylko dlatego, że był opiekunem Jezusa. Jest święty bo wygrał ze Złym. W ciszy, w milczeniu.
Szatan wyprowadził Jezusa na pustynię i przez 40 dni z Nim walczył. Jak na ringu. Kusił, proponował, pochlebiał... Jezus wygrał. Bo to Jezus. Najwspanialszy „bokser” świata. „Sprzątnął” Szatana trzema krótkimi „strzałami”, odpowiedziami.
My tak mocni nie jesteśmy. Taka jest o nas prawda. Dlatego Bóg nam daje wskazówkę: Nie dyskutuj z Szatanem. Nie wchodź na ring, bo polegniesz. Jak przychodzi do Ciebie z pokusą, mów od razu: Nie dziękuję. Nie próbuję wchodzić w Twój świat, bo wiem, że przegram. Wiem, że słaby jestem.
Mike Tyson i ja? Żenada. Nie, dziękuje. Nawet nie próbuję :) Idę do Boga :)

Komentarze